Przeczytałam jakiś czas temu „Stokrotki w śniegu” R. P. Evans’a – nie chce mi się za wiele o niej pisać, bo już tyle na blogach o niej było, mimo iż niektórzy mogą uważać ją za tzw hollywoodzkie pierdy, to ja powiem że ckliwe opowieści a la „Opowieść wigilijna” na czas około świąteczny są jak najbardziej ok. Amerykański biznesmen, który nagle zauważa w gazecie swój własny nekrolog zamieszczony przez pomyłkę, dowiaduje się, że tak naprawdę nikt go nie kocha, nikt go nie lubi i nikt go nie szanuje, a tym bardziej nie żałuje. Nikomu go nie będzie brakowało. Powrót do tzw. świata żywych szokuje jego pracowników, znajomych i rodzinę. James Kier postanawia zmienić swoje życie, odbudować relacje i zdobyć wybaczenie ludzi, których kiedyś skrzywdził. Czy będzie miał jeszcze szansę na oczyszczenie swojego sumienia? Ot taka opowiastka, ale mądra i jak na amerykański bestseller wciągająca i refleksyjna. Na taki świąteczny czas w sam raz. Chociaż oczywiście do Dickens’a się nie umywa.
…………………….
Książka pani Gutowskiej-Adamczyk „Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy” – no kurcze, ja nie wiem. Zachwyty na blogach : och i ach, że ciepła, cudowna atmosfera, klimat, że prowincja fajnie opisana, że XIX wiek i te wszystkie zwyczaje, zabawy w ciuciubabkę, konie, służba, powozy, migreny, salony, znachorki, tajemnicze pierścienie. No może, nie ujmuję nic urokowi tej książki, ale.. doszłam do 100 strony i za cholerę nie mam siły męczyć tego dalej. Chyba to po prostu nie moje klimaty. Chciałam przeczytać, przyznaję napaliłam się po tak pozytywnych recenzjach, ale jak na własnej skórze sprawdzam, to za chiny ludowe nie idzie. Albo po prostu jakoś nie trafiła w mój gust, co nie znaczy że to zła książka, absolutnie, albo po prostu nie mogłam się skupić : natłok postaci, cofanie się w czasie, powrót do 1995 roku – za dużo zamieszania. I tylko tą jagodziankę Waldemara Hrycia bym zjadła.
Hehe i za to Cię lubię;) Zawsze wiem co żonie potem kupić;) Ona taż nie lubi zabawy w ciuciubabkę:P Ale Stokrotki ode mnie dostanie, bo okładka mi się podoba:)
PolubieniePolubienie
o tej ciuciubabce to wspomniane tylko było, ale ta książka sie kobietom podoba. Nie wiem – ja chyba jestem mutantem ;D
PolubieniePolubienie
:)Każdy ma prawo do własnego gustu:) Mi akurat Zajezierscy i Cieślakowie (drugi tom) bardzo się podobali, ale ile ludzi tyle opinii.
PolubieniePolubienie
No i właśnie! Tak przypuszczałam, że te cukiernie to takie słodziaki, że mnie zemdli. A Stokrotki mi się też podobały.
PolubieniePolubienie
Ja tam polubiłam „Cukiernię…” i cieszę się z faktu, że pewnie pod choinką znajdę drugi tom. Ale natłok jest tam spory i początek może być męczący. Wiem to też od mojej Mamy, która przez pierwszą część – mniej więcej 1/4 książki – nie mogła się wciągnąć, a jak już się przedostała dalej, to potem połknęła całość i wołała o jeszcze :D.
PolubieniePolubienie
może gdybym i ja się przedostała przez ten natłok, ale naprawdę mi nie szło. A ja mam tak, ze jak coś mnie męczy to po prostu odpuszczam. W każdym razie nie uważam że to zła książka, po prostu nie trafiona dla mnie tylko i wyłącznie. :)))
PolubieniePolubienie
felix
jasne że tak – gusta są różne, w mój akurat nie trafiło.
agaczyta
:) wiesz, możesz spróbować. Nie tyle słodkie, co po prostu jakoś ciężko się przedostać przez natłok postaci, zmęczyłam się tym…. I ogólnie jakoś mi nie leżało..
PolubieniePolubienie
To nie są książki w stylu łzawe, ckliwe romanse. Nie, nie do takich ich napewno nie zaliczysz.
PolubieniePolubienie
dokładnie:) Choć powiem Ci szczerze, że tej książce trzeba dać szansę. Wiem, że sto stron to niemało, ale ja też miałam trudne początki z tym tytułem. Przy czym potem się zakochałam w „Cukierni pod amorem”.
Podobnie u mnie było też np. z pierwszym tomem „Millenium” Larssona. A teraz obie serie należą do moich ulubionych
PolubieniePolubienie
Spoko, rozumiem :) Bywa i tak. Ja ostatnio za to mam pecha do książek, które a/ kompletnie mnie nie wciągają, b/ są w napisane stylem, który mnie odrzuca :/ W ciągu ostatnich 2 miesięcy zaprzestałam czytania większej ilości książek, niż chyba w trakcie ostatnich dwóch lat! Mam nadzieję, że już koniec tej złej serii :/
PolubieniePolubienie
Jak napiszę, że moja żona to chyba też mutant to bardzo źle zabrzmi?;)
Ona woli Dziewczynę z sąsiedztwa i Narnię od książek typowo babskich (Za wyjątkiem pani Michalak).
PolubieniePolubienie
Tę pierwszą książkę zachwalała kalio i zapamiętałam sobie okładkę (do tytułów jestem za cienka), ale druga pozycja nawet mnie nie ciągnie. Dla mnie właśnie to jest ZA ciepłe, ZA rodzinne, ZA kobiece. A my mutanty przecież nie będziemy się zmuszać do czytania? :P
PolubieniePolubienie
:D wiesz… moze jakbym dobrnela do konca z tą ksiazka byłoby och i ach ale nie dobrnełam wiec… ‚;:))
PolubieniePolubienie
ale ja nie piszę że Cukiernia to łzawy i ckliwy romans. hello? !
ja nawet jej nie doczytałam, wiec skąd moge wiedzieć.
PolubieniePolubienie
wiesz, może nie tyle że to takie kobiece i ciepłe. Nie wiem. Ciezko mi ocenic bo nie doczytałam jej. Ale cieszę się że jej nie kupiłam, tylko miałam z biblio. I mam tak jak juz pisalam ze jak mnie coś męczy od początku to nie brnę dalej. Szkoda czasu. Jest tyle innych książek
PolubieniePolubienie
Mam identyczne zdanie – na niektóre książki szkoda czasu – jest tyle wspaniałych.
Co do „Cukierni…” – nie czytałam i na razie nic mnie nie skłoniło do jej czytania.
PolubieniePolubienie
Mnie się takie wydaje, oczywiście i nie chcę sprawdzać czy się mylę;)
PolubieniePolubienie