Wanda Rutkiewicz (1943-1992) jedna z najwybitniejszych kobiet himalaistek na świecie „zaginęła w 1992 podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę. Wraz z Carlosem Carsolio 12 maja o wpół do czwartej wyruszyli w górę z obozu IV na 7950 m. Po dwunastogodzinnej wspinaczce w głębokim śniegu Carsolio stanął na wierzchołku. Schodząc, napotkał Wandę na wysokości ponad 8200 metrów. Mimo braku sprzętu biwakowego zdecydowała się przeczekać noc i kontynuować wejście następnego dnia. Jej ciała nie odnaleziono. „ (wikipedia.pl),
Jako trzecia kobieta na świecie a zarazem pierwsza Europejka stanęła na szczycie Mount Everest, a jako pierwsza kobieta świata na szczycie K2 .
W książce Barbary Rusowicz – Wanda Rutkiewicz jawi się jako kobieta wolna, dążąca do pełnej niezależności, walcząca ze stereotypem „słabej” kobiety, chcąca udowodnić, że kobiety również mogą sobie radzić w świecie mężczyzn alpinistów, himalaistów, których wtedy była przecież spora większość. Jej niezłomna pasja, twarda psychika i niezwykła siła charakteru składały się na sukcesy. Mówi o sobie : ” .. myślę, że jestem tym silniejsza im więcej trudności jest na mojej drodze, a o wiele bardziej słabsza wtedy, kiedy wszystko mi się układa. Moja siła jest wówczas uśpiona i czasami nieoczekiwanie okazuję się słaba przez to, że jej nie uruchamiam na czas”.
Czytamy o początkach wspinania, o wspaniałych ludziach napotkanych i na studiach i obozach w Skałkach, o pierwszej styczności ze śmiercią, o tym dlaczego nie ma dziecka, o rozwijaniu swojej pasji i pracy nad charakterem. Mówi też o agresji ze strony mężczyzn, o braku tolerancji dla kobiecych wypraw, o tym jak ciężko było jej się cieszyć z sukcesów.
Kiedy mówi o strachu, mówi jednocześnie o jego pokonywaniu. O tym, że w gruncie rzeczy musimy się od niego uwalniać, nie poddawać się jego wpływowi, bo tak czy tak, w życiu robimy wszystko sami. Często ludzie oferują nam pomoc, wspierają, ale zmagamy się z życiem samotnie. I do tego trzeba ogromnej odwagi. Należy walczyć z samym sobą, również w odniesieniu do wspinaczki. Nie wolno walczyć z naturą. To nie o to chodzi.
„Nie wolno pokonywać przyrody. Przyroda ma takie samo prawo do bycia, jak człowiek, choć człowiek uważa się za lepszego, bo przeczytał w Biblii to, co powiedziano Adamowi i Ewie: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. … „Korzystajcie z ziemi, natomiast nie pokonujcie jej, nie niszczcie jej” – dzisiaj tak pewnie przetłumaczylibyśmy to przesłanie. A w moim przypadku nie chodzi o pokonanie góry, ja muszę siebie pokonać, a nie górę”.
To była cholernie mądra kobieta, mająca swoje zdanie na temat świata, mężczyzn, partnerstwa, zarówno w życiu prywatnym jak i tym górskim, kobieta o niezwykłym harcie ducha i odwadze. Dwukrotna mężatka, w ciągu 25 lat wspinaczki straciła prawie 30 bliskich jej osób, przyjaciół, partnerów, nawet mężczyzna z którym chciała związać się po raz trzeci zginął na Broad Peak. Konsekwentna, ambitna i do tego piękna – mówi się że ten jej ostatni szczyt był o jednym za daleko. Że niepotrzebnie, że mogła poczekać, wypocząć… Właśnie nie mogła. Bo taka była. I już.
” My, alpiniści, kochamy życie tym mocniej, im bliżej jesteśmy chwili, kiedy możemy je utracić”
Czytałam reportaż o niej (podajże Tochmana) o jej niezwykłym charcie ducha i odwadze.
Niezłomności w dochodzeniu do celów. Ale też …o jej mamie, która czekał na jej powrót wiele lat…Przejmująca rzecz.
PolubieniePolubienie
Zaciekawiłaś mnie, więc poszukam tej książki. Pozdrawiam!!
PolubieniePolubienie
Oczywiście „tę książkę” a nie „tej książki”. Tak to jest, gdy człowiek się spieszy:D
Pozdrawiam1!
PolubieniePolubienie
zakreślałam cytaty w niej, pare dobrych lat temu.
kiedy kochałam TYLKO góry.
dziś już takie osoby do mnie nie przemawiają.
poznałam ten „światek górskich ludziów” od podszewki i …
wyścig szczurów jak w korporacji; obrzydliwość mnie bierze na samą myśl o szczegółach z życiorysu tej pani. choć wielką była na pewno.
PolubieniePolubienie
wiesz wyścig szczurów jest wszędzie. wtedy był również. bo i ona sama o tym mówiła. Zresztą czytam wiele książek tego typu i widze co się działo nawet w latach odległych. Zawsze pojawiała się rywalizacja, świństwa, agresja. Jak to w życiu.
Zycie tutaj tak naprawdę niewiele różni się od tego w górach. Robisz to samo, tyle że w innych warunkach.
W każdym razie szkoda ze masz taką opinię. No ale każdy ma swoją.
PolubieniePolubienie
od lat przyjaźnię się z kuzynem Pani Wandy, też himalaistą; cudowny człowiek.
mam wielki szacunek dla ludzi gór, bo sama mam takiego w domu:)
jednak liczne szczegóły z życia W/w totalnie mi wypatrzyły jej obraz kiedy z wypiekami na twarzy czytałam wszystkie książki o niej i w moim pokoju wisiało jej zdjęcie.
PolubieniePolubienie
ano widzisz, masz w takim razie więcej informacji. I powód takiej czy innej opinii o w/w
Ja, z racji tego, że nie znam takowych, wolę czytać z wypiekami na twarzy :) nie za dużo wiedząc :)
PolubieniePolubienie
Stula,
a może jakieś konkrety? Bo tak bez nich to trochę wirujemy w świecie pomówień :D, a już na pewno krzywdzącego obrazu.
PolubieniePolubienie
tak sobie myślę, że góry swoje wiedzą już teraz i wnikanie w pikantne szczegóły nic nie da – niemniej myślę też, że mitologizowanie ludzi gór niczemu dobremu nie służy. to nie są nadludzcy bohaterowie, w trudnych warunkach tym bardziej wyłażą najpaskudniejsze cechy. oni są tacy, jak my, tylko przesunięci do ekstremum.
PolubieniePolubienie
w sumie racja, a ja napisałam tak jak odebrałam p. Wandę po przeczytaniu ksiązki a przecież wiadomo, że kazdy z nas jest /był tylko człowiekiem…
PolubieniePolubienie
Wiadomo, każdy ma swoje małe, czy większe słabości, o których w książkach nikt nie będzie pisał ;) Myślę, że w tej całej dyskusji zapominamy, że każdy z nas popełnia błędy i każdy z nas jest czasem egoistą, który za wszelką cenę dąży do własnych celów. Ale są ludzie, którzy te cechy wykorzystują, by zrobić coś więcej. Tak widzę w/w. Choć oczywiście nie wiem o czym do końca piszesz Stula :)
PolubieniePolubienie
Czytałam to sto lat temu mniej więcej, bardzo mi się podobało, bardzo!
PolubieniePolubienie
POPROSTU SĄ TO SAMOBÓJCY !!!
PolubieniePolubienie