Karin Slaughter (której nazwisko w tłumaczeniu znaczy mniej więcej ‚rzeź, masakra’) to amerykańska pisarka thrillerów, które charakteryzuje naturalistyczny i wulgarny język, brutalne zbrodnie i wiele krwi. Tak podają notki biograficzne o Karin, opisujące jej twórczość. Nie mam porównania, jeśli chodzi o inne książki, bo „Tryptyk” jest pierwszą przeczytaną przeze mnie, ale idealnie wpasowuje się ona w charakterystykę podaną powyżej.
Postacie, które poznamy w trzech częściach książki zgrabnie wpasują się w intrygę. Każda ma swoją historię, opisaną przez autorkę w interesujący sposób, ze szczególnym uwzględnieniem aspektu psychologicznego.
Mamy policjanta Michaela Ormewooda – weterana wojny w Iraku, okrutnie złośliwego, mocno przeklinającego, pewnego siebie, znającego się na swojej pracy lepiej niż ktokolwiek inny – który jednocześnie jest wrażliwym człowiekiem z sypiącym się małżeństwem i niepełnosprawnym synem i będzie musiał uporać się z brutalnymi morderstwami młodych kobiet, znalezionych z odgryzionym językiem.
Mamy Willa Trenta, agenta specjalnego, przydzielonego do pracy w duecie z Michaelem. Kompetentnego, aż za bardzo, mającego swoje metody, pałającego niechęcią do Michaela (i vice versa). (Współ)praca w duecie nie bardzo więc będzie się układać. Raczej będzie to rywalizacja, brutalna, bezczelna i ostra.
„Wszystko, co robił i mówił Will Trent działało Ormewoodowi na nerwy, począwszy od jego „naturalnie”, kiedy Michael oświadczył, że będzie prowadził, po sposób w jaki gapił się znudzonym wzrokiem, gdy jechali North Avenue w stronę Grady Homes. Przywodził mu na myśl mądrale z liceum, tych, co to nosili w kieszeniach na piersiach suwaki logarytmiczne i przerzucali się tekstami z Monty Pythona. Michael mógł oglądać te filmy do usranej śmierci, a i tak ni w ząb nie rozumiał, tak jak za cholerę nie rozumiał dziwaków w typie Trenta. Nie bez kozery tacy goście dostawali w szkole łomot. Nie bez kozery spuszczali go goście tacy jak Michael”.
Mamy wreszcie Johna Shelleya. Poznajemy jego dzieciństwo i nastoletnie problemy, które wyjaśniają dlaczego w wieku 35 lat po wyjściu z więzienia, tak ciężko jest mu się odnaleźć w rzeczywistym świecie na wolności. Tym bardziej, że ktoś usilnie mu w tym przeszkadza……
Wszystkie trzy części książki fajnie się łączą ze sobą. Klimat jest mroczny, mocno sensacyjny, ze sprawnie poprowadzoną akcją i wieloma wątkami. Jest napięcie, jest krew, jest wulgarny język, czasem wręcz zbyt dosadny, co pewnie nieobytym z brutalnymi kryminałami, może przeszkadzać… są prostytutki i seks, jest wiele sytuacji, które swoim szczegółowym opisem mogą powodować obrzydzenie i przerażać. Mogą ale nie muszą.
Jest też …. mało zaskakujące rozwiązanie intrygi kryminalnej – to mi jednak nie przeszkadzało. Domyśliłam się wszystkiego bardzo szybko, ale co z tego? skoro lektura sprawiła, że nie mogłam się oderwać od książki. Moje pierwsze spotkanie z Karin Slaughter uważam za bardzo udane. I mam nadzieję, że dalej już będzie tylko lepiej.
„Tryptyk”, Karin Slaugter, Wydawnictwo Rebis, Poznań 2009, 416 stron
Nie słyszałam nigdy wcześniej o tym autorze i książkę ,,Tryptyk” też pierwszy raz widzę u ciebie, jednak osobiście lubię czytać książki które zawierają pełno brutalnych scen gdzie krew się leje strumieniami. Ponadto widzę, że wątki kryminalne przeplatają się z sensacyjnymi, co też dodatkowo odbieram na plus. Chętnie więc poznam tę pozycje i przekonam się, czy rzeczywiście warto.
PolubieniePolubienie
Nic nie czytałam tej autorki, więc wypada się chociaż z nią zapoznać :)
PolubieniePolubienie
to nie autor, tylko autorka! czytajcie dokładniej błagam, jesli czytacie w ogóle…
No ksiązkę Tryptyk widzisz u mnie pierwszy raz bo dopiero co ją przeczytałam.. Nie rozumiem, mam kilka razy mówić o tej samej książce??…
PolubieniePolubienie
„Tryptyk” czytałam kilka lat temu i świetnie się przy tym bawiłam. Jak napisałaś, intryga kryminalna nie jest zbyt zawoalowana, ale wciąga. A wszelkie dosadności językowe uważam w tej książce za całkowicie uzasadnione.
PolubieniePolubienie
No i super…
Ja prawie nic ostatnio nie czytam, ale musi mi to przejść… :(
PolubieniePolubienie
wypada nie wypada… jesli lubisz kryminały, thrillery to jak najbardziej polecam. Nie ma tu nic odkrywczego, ale to dobra lektura, mocna, wciagajaca i tyle.:)
PolubieniePolubienie
sQra – uzasadnione – dokładnie tak – mnie absolutnie nie przeszkadzały…:)
Beatrix – pewnie mało czasu? co ? ja nadrabiam, bo mam urlop.
PolubieniePolubienie
Czasu mam bardzo mało, ale trochę zawsze się znajdzie – niestety jestem zmęczona tak, że muszę chwilę poleżeć i nie mogę się skupić przy czytaniu. Beznadziejnie.
Chcę gdzieś pojechać z mężem na weekend pod koniec września, na pewno w góry, bo morze za daleko – myślałam o Wiśle, bo prosta droga i dość szybko się tam dojeżdża. Jak myślisz?
Dzieci mam z kim zostawić i chyba skorzystam, tylko tak myślę nad miejscem. Posiedzieć i odpocząć, pooddychać….
PolubieniePolubienie
Wisłę bardzo polecam, może niekoniecznie centrum, bo tłoczno ale jakies uboczne odnóżki Wisły…. mam kuzynkę w Wisle – Jawornik – bardzo piękne i przyejmne miejsce, jest sporo miejsc noclegowym, przyjemny pensjonacik Ania :) i inne… Wisla, ustroń, polecam ogromnie.
PolubieniePolubienie
O – to dzięki. Zaraz sobie poszukam, dobrze mi ta Wisła jednak po głowie chodziła… ;)
PolubieniePolubienie
:)http://www.aniawisla.com.pl/ byłam tam ze dwa razy… fajowo jest. Przytulnie i cicho. Albo „Czajka” – tam nie byłam,.. ale to też w Jaworniku
Fakt że troszkę do centrum jest.. ale mnie to akurat nie przeszkadzało. Polecam, jesli lubisz łazić po górach, podjechac do Ustronia, wjechać sobie na Czantorię a stamtad pojsc niebieskim szlakiem na Soszów. Jest jakies 2-3 km ale przepiękny widokowo szlak i stosunkowo łatwy. A z Soszowa złazi się prosto do Jawornika własnie.
PolubieniePolubienie
:))))))
PolubieniePolubienie