Pamiętam swój pierwszy i póki co jedyny wyjazd w Bieszczady kilka lat temu. Dziwny to był wyjazd, spontaniczny, z kimś kto zawrócił w głowie, a potem nieco poharatał mi duszę. Kilka dni zaledwie ciepłym latem, wśród traw połonin, totalnej przestrzeni, ciszy i wolności.
I tak mi się skojarzyło bo, znalazłam w domu tomik poezji Jerzego Harasymowicza, który jakiś czas temu zakupiłam za chyba 3 zł: „Wiersze z połonin”. Mam tylko ten jeden, mimo że poeta wydał ich chyba ponad 40. To on wprowadził w obieg pojęcie „krainy łagodności”, które funkcjonuje teraz dla określenia poezji śpiewanej, to jego prochy zostały rozsypane nad połoninami, to on napisał kiedyś wiersz zaczynający się słowami „w górach jest wszystko co kocham”, to on tak pięknie pisze o bukach, wietrze, porankach, zmierzchach, jesieni, lecie w Bieszczadach właśnie – jego ukochanych górach.
Październik w Bieszczadach III
Cały dzień chodziłem po lesie
Biorąc w ramiona buki
Porosłe mchem jak żubr
Tyle lat się znamy
Tyle wędrowaliśmy po górach
Cały dzień padał też śnieg chociaż
Komnaty lasu ustrojone wieńcem liści
Teraz wszędzie biało
Idąc wyprowadzam ścieżkę z lasu
Macha wesoło kosmatym ogonem
Trzyma się nogi
Góry odprowadziły nas pod dom
Który stoi na placu snu
Za tydzień w oknach będą
Srebrne ikony mrozu
Wszędzie biało
Na końcu zimy
Stawiam człowieka jak kropkę
Ten tomik to zaledwie kilkanaście wierszy z pięknymi opisami przyrody, delikatnym erotyzmem, miłością do gór. Inne wiersze jakie znalazłam w internecie podobają mi się chyba bardziej, co nie znaczy, że „Wiersze z połonin” z 1996 są gorsze – po prostu nie mam zbytnio porównania.
I jeszcze jeden z tomiku (wolę zacytować, bo nie umiem pisać o wierszach):
Lato w górach
Parno. Ubierając w biegu biały płaszcz
motyl leci przez ogród donikąd
inny motyl maluje sobie twarz
cienkim pędzelkiem ciszy. Błękitny deszcz
rośnie w warzywniku. Otwarte są okna
W wiotkiej ciszy modrzewiowych gałązek
Kobieta ogląda w lustrze piersi jak ogrodnik
Jerzy Harasymowicz, „Wiersze z połonin”, Towarzystwo Upowszechniania Czytelnictwa, 1996, stron 46.
A taki miałam wtedy widok z okna:
(zdjęcia mojego autorstwa)
Pięknie! Cieszę się, że napisałaś o wierszach, o poezji w ogóle! ;))
Ja zbyt długo słuchałam SDM i WGB, żeby nie zetknąć się swego czasu z Harasymowiczem. Ale ten okres już minął, kraina łagodności dziś wzbudza we mnie … mdłości. Zbyt ckliwe, zbyt naiwne i zbyt banalne treści. Dotyczy to, rzecz jasna, piosenek. Bo poezję czyta się inaczej, tu potrzebny jest odpowiedni moment życiowy.
Mnie już drażni moda na Bieszczady. Ilekroć tam jadę, widzę cwaniaków zaopatrzonych w ciuchy i sprzęt rodem z najdroższego sklepu turystycznego, wymądrzających się, gdzie to oni nie weszli, czego nie zobaczyli… Przechwalanie iście żenujące. Albo nagle Ci wielcy miłośnicy Bieszczadów znają wszystkie szlaki, każdy zakątek. Mam awersję do takich przyjezdnych. I będę się trzymać opinii, że najlepiej w Bieszczady jechać po sezonie, wtedy jest cisza, spokój, nie czuć grilla i umpa umpa profanującego ciszę dolatującego z przenośnych radyjek.
PolubieniePolubienie
Ja w ogóle nigdy nie słuchałam poezji spiewanej, nie lubię, nie znoszę wręcz.. te takie wydziwy przy ogniskach w ogóle mnie nie kręciły nigdy. Wolę poezję zdecydowanie.
Co do Bieszczad, wiesz chyba wszędzie się tak porobiło. Co prawda nie jeżdże teraz tak często w góry jakbym chciała, ale w Beskidach bywałam dosc czesto swego czasu i tez zauważałam tą modę…
W Bieszczadach – wtedy jak byłam pod koniec sierpnia, było zupełnie cicho, bez turystów, szlaki wręcz puste, czasem jak mijalismy kogos to od wielkiego dzwonu, zawsze się zagadało, powiedziało chociazby ‚dzien dobry’ – nie to co teraz – zwyczaj zanikający, hałas itp. Zresztą to bylo jakies 6-7 lat temu wiec nie było chyba takiego boomu na Bieszczady jeszcze.
Masz rację co do poza sezonowych wypadów, chociaż podejrzewam że wiele osób teraz woli takie własnie , zresztą pytanie :kiedy jest sezon a kiedy nie? – Bieszczady piękne o kazdej porze roku pewnie, ale podejrzewam że masz na mysli wakacje i ferie zimowe. Myslę tez ze jeszcze na pewno są miejsca nie „schodzone’ przez turystów, bo z reguły ci przyjezdni znaja moze te głowne szlaki i wybierają się na te główne szczyty… oraz do miejscowosci kurortowych typu Polanczyk. A jest wiele malutkich miejscowosci i malych schronisk gdzie na pewno można wypocząc Zazdroszczę CI że masz tak blisko…
PolubieniePolubienie
Bieszczady *_* Jak dla mnie najpiękniejsze góry w Polsce. Nawet Tatry wysiadają. Może Bieszczady nie są wysokie, ale klimat tamtych okolic jest niepowtarzalny. I ta cisza…
PolubieniePolubienie
Klimat…no własnie, szczegolnie kiedy faktycznie nie ma ludzi, jest cisza, czuje się wiatr który napitala tam niezle, czuje sie wolnosc.. Zresztą, w kazdych górach są takie momenty, miejsca równie piękne. Ale faktycznie Bieszczady są takim przykładem totalnej przestrzeni…
PolubieniePolubienie
He he, ja się przy takich wydziwach przy ogniskach wychowałem od urodzenia, teraz sam wydziwiam już prawie 20 lat :) Stąd Harasymowicz to dla mnie przede wszystkim umuzycznione „W lesie listopadowym”… Poza tym ja już odliczam dni do tradycyjnego wiosennego wypadu na pogórze przemyskie w kwietniu. Doczekać się nie mogę.
PolubieniePolubienie
;) ano kazdy ma swoje preferencje :))) udanych wypadów życzę zatem
PolubieniePolubienie
Wchodząc na szlak od Przełęczy na Wetlińską jest pomnik tego Autora – kocham Biesy jak On – wiersze kapitalne – a czym są Bieszczady wiem doskonale – takie duchy jak Lutek z Chatki czy własnie ten Poeta to ludzie ulepieni z tej samej gliny . Co więcej pisać – tam trzeba po prostu być i czuć
PolubieniePolubienie
Mieszkałaś w Hotelu Biały w Ustrzykach Górnych ?
PolubieniePolubienie
Nie :) w Cisnej w schronisku Bacówka
Pomnik chyba w postaci jakiejs bramy czy czegos podobnego… o ile kojarzę dobrze.
No i Chatka Puchatka – genialne miejsce..
PolubieniePolubienie
A Bacówka pod Honem – też śliczne miesjce . Chatka tak zgadza się .
PolubieniePolubienie
ooo pod Honem właśnie :) nie pamietałam dokładnej nazwy
PolubieniePolubienie