Jonathana Carrolla cenię przede wszystkim za „Kości Księżyca” i „Dziecko na niebie”, a nie jak większość za „Krainę Chichów”, której treści nawet nie pamiętam. Jeśli czegoś nie pamiętam, to zapewne nie trafiło do mnie tak jak powinno. Cenię Carrolla i wielbię od czasów licealnych, pamiętam, że nawet na przerwach między lekcjami czytałam jego książki. Jak wspomniałam notkę niżej, uwielbiam to połączenie rzeczywistości z krainą snu. Sama miewam często dziwaczne sny, stąd może ta fascynacja. Nieobce mi są dziwne zwierzęta, poplątane wątki i nigdy nie widziane w rzeczywistości miejsca, które mi się śnią. Dlatego ucieszyło mnie ogromnie, że po 6 latach od ostatniej powieści, pojawi się nowa książka w podobnej tematyce. „Kąpiąc lwa” jest krótko mówiąc cudowne. Carroll bardziej zmierza tu w stronę fantastyki niż tego realizmu magicznego, jakim jego twórczość się określa, mimo to (bo za fantastyką specjalnie nie przepadam) jest to bardzo mądra opowieść i w stylu Carrolla nadal.
Tytułowy lew w kąpieli oraz dłoń z milionem linii papilarnych z okładki niech pozostanie tajemnicą. Zresztą, tej książki nie da się opisać, streścić, bo co chwila znajdujemy się w innym miejscu i czasie, zupełnie jak bohaterowie po tak zwanej „przerzutce”. Czytelnik sam nie wie co jest jawą a co snem, a pięć osób, które śni ten sam sen gubi się jeszcze bardziej niż czytelnik, po to by w końcu poznać prawdę. Zadziwiającą.
Czy faktycznie Świat dzieli się na Ludzi i na Mechaników, którzy nami sterują? Zsyłają na nas Chaos z którym musimy dzień w dzień walczyć wykonując Salto, które to najpierw nami obraca z zawrotną siłą i wyrzuca nas gdzie nie wiadomo gdzie, skąd nie ma powrotu? Czy może jest tak, że może to My sami byliśmy kiedyś Mechanikami, potem wymazano nam pamięć, wspomnienia i wysłano na Ziemię?
A może po prostu nikt nam nie pokazał jak ważne jest to życie, które mamy. I tak męczymy się tutaj, spotykamy na swej drodze ludzi, którzy zmieniają nasze życie, a potem nagle kiedy oni znikają – zostajemy sami, wpadamy w depresję, zaczynamy obwiniać wszystkich wkoło, staczamy się, tracimy nadzieję, chęć walki, by w końcu zniknąć również. Umieramy za życia.
„Ktoś powiedział mu kiedyś, że większość ludzi raczej umrze, niż się zmieni. Uznał wówczas, że to w zasadzie prawda. Czasem jednak śmierć następuje w wyniku stagnacji. Nie martwe serce, brak tętna i płaski wykres EKG, ale kres optymizmu, ciekawości i pożądania.”
Napiszę jak ja odbieram tę książkę, bo o to mi chodzi w sumie, a nie o streszczanie fabuły. Według mnie Carroll całą tą historią chce m.in. przekazać, że nie zwracamy w życiu uwagi na drobiazgi. „Poświęcamy zbyt mało uwagi światu. Wiemy o tym, a jednak nie chce nam się. Dopiero gdy coś się skończy albo ktoś umrze, gdy coś zgubimy albo jest już za późno – uświadamiamy sobie nagle, że prześlizgnęliśmy się przez życie i ludzi, tracąc z pola widzenia szczegóły…”
To nie jest tak, że życie jest monotonne i zabija nas rutyną. To my jesteśmy często ślepi, zniechęceni, leniwi i zbyt wygodni, a do tego skupiamy się za bardzo na materialnej stronie życia. Więcej mieć, więcej pożądać, otaczać się pięknymi drogimi przedmiotami – czy to jest takie konieczne? „Wiem tylko, że budowanie życia na przedmiotach bywa niebezpieczne. No bo prędzej czy później wszystko się zużywa albo rozpada, prawda? Coś pęknie, zagubi się albo zostanie skradzione, nieważne zresztą. Czujesz się wtedy jak wydrążony w środku albo jakby ci ktoś odrąbał rękę lub nogę. Ale to tylko rzeczy! Czy to nie głupie – inwestować w nie tak wiele z siebie? Błagam, trochę dystansu. Można je kochać i pielęgnować, lecz trzeba być gotowym żyć bez nich. A jeśli nie jesteś gotowy, lepiej w ogóle ich nie kupuj, dzięki temu unikniesz ciężkiej choroby.”
Całe życie również przeinaczamy fakty, zupełnie jak bohaterowie. A wystarczy, że pozwolimy komuś spojrzeć na siebie, na własne życie z boku – on wtedy widzi więcej. Odbiera nas i nasze życie inaczej. Warto wówczas taki odbiór przyjąć do wiadomości, scalić go ze swoim i zobaczyć co z tego wyjdzie. Przykład tej czerwonej słonicy, która pojawiła się we wspólnym śnie bohaterów – mapę narysowaną na jej boku każde z nich odebrało i zobaczyło inaczej. Nikt jej nie rozumiał. Dlaczego? Dlatego, że nie znał dobrze osoby z którą „niby” był blisko….
Caroll skupia się w swojej książce na niby banalnej historyjce, w której pięciu ludzi musi walczyć z Chaosem świata, ale tak naprawdę chodzi tu chyba ogólnie o walkę, o branie się za bary z życiem, o zachowywanie własnej osobowości, o pielęgnowanie drogich nam chwil, dobrych wspomnień, o prawdę, o miłość, o zrozumienie…. Zaryzykuję stwierdzenie, że to najlepsza książka jaką J.C. napisał. A na początku wydawało się, że będzie to tylko historia o znudzonym sobą, wręcz nienawidzącym się, schodzącym sobie z drogi od wielu lat – małżeństwie…
Jonathan Carroll ,”Kąpiąc lwa”, wyd. Rebis 2013.
czytam teraz. pisze, jak stary dobry Carroll (dla mnie ten od „śpiąc w płomieniu”)
PolubieniePolubienie
bere – oj tak, „Śpiąc w Płomieniu” też było fajne, jak czytałam to tak dawno temu i ta nierealna wielka miłość Walkera… ech..i gdzieś tam w tle baśnie Grimm.. i ten cytat a la Coelho :D pamiętam : „Łatwo znaleźć składniki miłości, ale wszystko zależy od tego, jak się miesza” :) Lubię no.. :)
PolubieniePolubienie
Wow, świetna recenzja. Obiecałam sobie że w tym miesiącu już nic nie kupię, ale w przyszłym zabiorę się za Carrolla.
PolubieniePolubienie
Gia – eeeee, bez przesady że świetna :) po prostu pisałam na świeżo po lekturze.. I tak do tej książki trzeba wrócić, bo zakończenie nie jest jednoznaczne (przynajmniej dla mnie) :)))
PolubieniePolubienie
Intrygujący tytuł, dawno nie czytałam Carrolla, a skoro ta książka jest naj, to na pewno poniucham. A po recenzjach na LubimyCzytac nie byłam przekonana:)
PolubieniePolubienie
Nie sugeruj się żadnymi recenzjami (ani tam, ani moją), to wszystko jest bardzo subiektywne. wg mnie to najlepsza książka .. czytałam wszystkie dawno temu co prawda, ale po odświezeniu jego stylu, tak uważam :) Spróbuj, sama ocenisz :) Mnie wszelkiego typu recenzje owszem, pomagają w doborze książek, ale z reguły staram się nie sugerować bo jedna zachęca a książka mi nie leży, a inna z kolei krytykuje a mnie się podoba :D :D :D pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Koniecznie muszę przeczytać !
PolubieniePolubienie
Tommy – mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
PolubieniePolubienie
Ciekawie przedstawiona :)
PolubieniePolubienie
Ja najbardziej pamiętam „Dziecko na niebie” i „Śpiąc w płomieniu”. Ale boję się sięgać po nowe książki Carrolla – „Zakochany duch” był tak okropny, że nie dobrnęłam nawet do połowy, a i „Szklana zupa” bardzo mnie zmęczyła i właściwie nic z niej nie pamiętam. Chcę pamiętać starego, dobrego Carrolla, którego książki połykałam na jeden raz, a nie grafomana odcinającego kupony od dawnych dokonań. Choć prawdę mówiąc tak naprawdę to myślę, że Carroll zawsze był takim trochę grafomanem, tylko ja byłam młodsza i innych doznań literackich szukałam niż teraz. Więc chyba sobie popielęgnuję w pamięci obraz pisarza jako super twórcy, ale nie będę może ryzykować jego zburzenia. Chociaż… kto wie:)
PolubieniePolubienie
Zaczęłam czytać, a potem zabrałam się za książki, które musiałam oddać do biblioteki, aż w końcu zapomniałam o niej, a widzę, że był to błąd :) Czas na powrót do lektury.
PolubieniePolubienie
brainfriendly :) tak po mojemu… :)
rosemary: można powiedzieć, że w pewnym sensie Carroll odcina kupony… Może jacyś wielcy krytycy i znawcy literatury coś innego powiedzieliby o tej książce.. Dla mnie Carroll we wszystkich ksiązkach jest taki jak zawsze.. może w niektórych za bardzo pitoli i jest nieco banalny (coś jak swego czasu Wharton, czy Coelho.. oczywiście inna tematyka tych dwóch panów, ale pisanie podobne… powielanie schematów..) ale i tak go lubię.. Nie zdarzyło mi się jeszcze ‚znielubić’ którejś jego książki, za duży mam sentyment.. :))))) chyba tak to właśnie jest….
Kala – wiesz.. nic na siłę. Przyjdzie moment odpowiedni.. to sięgniesz :) czytaj to na co masz aktualnie ochotę :)
PolubieniePolubienie
O, na pewno spróbuję:) Z tym sugerowaniem się recenzjami masz rację. Najlepiej byłoby podchodzić do książki bez założeń, wtedy człowiek na pewno się nie rozczaruje:D
No, ale kusi ten Carroll, kusi. Spróbuję trochę pozapominać, co czytałam o tej książce i dopiero wtedy zabrać się za nią;) Miłego wieczoru:)
PolubieniePolubienie
Małogośka :) próbuj zatem , również miłego wieczoru :)
PolubieniePolubienie