Neila Gaimana nie czytałam jeszcze nigdy. Nie znam jego stylu. Książkę kupiłam ze względu na okładkę, która jest przepiękna i ze względu na słowa: „poruszająca, przerażająca i poetycka – czysta jak sen, delikatna jak skrzydełko motyla, niebezpieczna jak klinga w ciemności” – tak jest napisane o tej baśni. Bo to baśń właśnie, taka może bardziej dla dorosłych, chociaż moim zdaniem dzieci powinny również wiedzieć jak wygląda zło… Na świecie nie ma tylko motylków, kolorowych ptaszków, misiów i kochających się rodzin. Są potwory, są robaki, są paskudne ptaszyska, których cień może być przerażający, a w każdym najbardziej z pozoru dobrym człowieku, jest odrobina (?) mroku.
W książce urzekła mnie wyobraźnia Gaimana – urzekł mnie on sam, bo to on jest narratorem, 7letnim chłopcem. Czytając tą historię przypomniałam sobie siebie i swoje dzieciństwo. Podobnie jak ten chłopiec wolałam książki od koleżanek. „Książki były znacznie bezpieczniejszym towarzyszem od ludzi.” – wolałam i lubiłam być sama, chować się przed bliskimi i czytać.. przenosić się w inne krainy, nie widzieć tego co dzieje się w domu, być dzielnym Tomkiem Sawyerem albo zapłakaną Becky, która zgubiła się w jaskini, a Tomek przyszedł i ją odnalazł. Wtedy się nie bałam. Podobnie jak ten chłopiec myślę : „Nie tęsknię za dzieciństwem, ale brakuje mi radości czerpanej z drobiazgów, nawet wtedy, gdy wokół wszystko się wali. Nie potrafiłem zapanować nad światem, w którym żyłem, nie mogłem odejść od rzeczy, ludzi ani chwil, które mnie raniły, lecz znajdowałem radość w tych niosących szczęście.”
To prawda, wiele było takich rzeczy i chwil, które pamiętam, ale jeszcze więcej takich, o których chciałabym zapomnieć. Nie potrafiłam tak jak ten 7latek rozprawić się ze złem, zniszczyć potwora. Nie potrafiłam pozostać w bezpiecznym kręgu w trawie, w którym siedziałam (młody potrafił – wykazał się odwagą i cierpliwością, nie wyszedł mimo, iż Zło pod różnymi postaciami próbowało go z niego wywabić). Moja odwaga ujawniła (i ujawnia) się z czasem.. Będąc dzieckiem jest się bezbronnym, nie zawsze ma się wsparcie, nie zawsze jest kogo poprosić o pomoc. Młody ma przynajmniej starszą od siebie Lettie, która zna świat od podszewki, ma 11 lat od zawsze, a staw za swoją farmą nazywa Oceanem. Jest sprytna, bardzo odważna, mądra, potrafi w lot odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości młodego. Przykładowo:
„- No nie wiem. Dlaczego sądzisz, że w ogóle czegoś się lęka? Jest przecież dorosła, prawda? Dorośli i potwory niczego się nie boją. – Och, potwory się boją – nie zgodziła się Lettie. – Dlatego właśnie są potworami. A co do dorosłych… – Umilkła i potarła palcem piegowaty nos. – Powiem ci coś ważnego. Wewnątrz dorośli też nie wyglądają jak dorośli. Na zewnątrz są wielcy, bezmyślni i zawsze wiedzą…”
Razem z nią mieszkają dwie starsze kobiety – one Wiedzą. Co? Wszystko. One są od wieków. One wiedzą na czym polega walka Dobra ze Złem. Czy pomogą, kiedy Potwór znajdzie drogę, by dostać się do świata ludzi? Czy powstrzymają pradawne złe moce?
Gaiman cofając się do swojego dzieciństwa opowiada nam cudowną historię, miejscami mocno przerażającą. Przypomina ją sobie, kiedy wraca w rodzinne strony i znajduje starą farmę na końcu drogi. Przypomina sobie a potem nagle wspomnienia ulatują znów, do jakiegoś innego świata, do jakiejś innej szufladki. Czy kot, który przebiega koło jego stóp, to ten sam kłębuszek którego pamięta z dzieciństwa? Nie wie tego.. wie, że kiedy wróci tu znów, przypomni sobie jeszcze raz całą historię.
Książka Gaimana to nie tylko walka ze Złem – to również takie małe studium dorosłości. Bo przecież dorośli mają już swoje utarte schematy, chodzą utartymi, głównymi drogami, nie zbaczają w ścieżki, nie przeciskają się przez płoty, nie biegają po łąkach, nie drapią ich krzaki ani nie brudzi błoto. Dzieci biegają, chcą poznawać, mają w sobie tą ciekawość życia, dorośli troszkę mniejszą, albo nieczęsto wcale. A tej ciekawości życia nie powinno się nigdy zagubić. To też studium pamięci – bo często zapominamy o tylu ważnych drobiazgach… a nie powinniśmy.
Wg mnie Gaiman pokazuje też bardzo prostą rzecz – że wszystkie niepowodzenia, całe zło – można pokonać zwykłą wyobraźnią. Skoro w wyobraźni potrafimy być silniejsi, mieć wielką moc i czasem odprawiać czary, to dlaczego tego nie użyć w rzeczywistości? Odczarować swój los, zaprzyjaźnić się ze swoim strachem, oswoić problemy, czasem poszukać pomocy, nabrać siły i walczyć – tak powinniśmy, bo życie to walka. Ciągła. A żyć i być człowiekiem trzeba.
„Nie można zdać lub oblać bycia człowiekiem, mój drogi.”
Neil Gaiman „Ocean na końcu drogi, wyd. MAG, 2013
Mnie też bardzo podobała się ta książka, ale wydaje mi się, że gdybym przeczytała ją kolejny raz, odkryłabym w niej jeszcze coś nowego. Pierwsze czytanie, to było takie zachłyśnięcie się Gaimanem i jego wyobraźnią- chciałam wiedzieć, co będzie dalej i leciałam, leciałam:) Myślę, że jeszcze do tej książki wrócę:) Tymczasem Gaiman mnie zaczarował i chcę trochę w jego książkach pogrzebać. Właśnie czytam „Amerykańskich bogów”- marzenie wszystkich, których kręci drugie życie mitologii w literaturze;) A na czytniku w kolejce „Koralina”. Wsiąkłam:)
PolubieniePolubienie
Małgośka – tak, do tej książki trzeba wrócić. Też mam takie zdanie. I też mam ochotę na coś innego… :)
PolubieniePolubienie
Nie mogę się doczekać, by to przeczytać. Patrzy już na mnie z półki od miesiąca. Uwielbiam Gaimana.
PolubieniePolubienie
Lubię Gaimana i na pewno przeczytam „Ocean…”.
PolubieniePolubienie
Pięknie napisałaś o tej książce – sam właśnie od niej rozpocząłem znajomość z Gaimanem i tak się zastanawiam, po co następnie sięgnąć. Lubię takie klimaty jak w „Oceanie”..
PolubieniePolubienie
Tommy – hmm. dzięki :) Ja kompletnie nie znam Gaimana ale chętnie bym teraz przeczytała wszystkie jakie wyszły :D chociaż wiem, że one bardziej kierowane może do dzieci są… tak przynajmniej czytałam gdzies.. Pogrzebię gdzieś na allegro. może coś trafię, bo do bibliotek już cierpliwości nie mam :)
PolubieniePolubienie
kultur-alnie , luka rhei
no to miłej i udanej lektury :)
PolubieniePolubienie
Ni słyszałam nic o tej książce… ale brzmi intrygująco. Kurde, może się nawet skuszę!
PolubieniePolubienie
Recenzencki – a się skuś :)
PolubieniePolubienie
Nie powinnaś się zawieść. Gaiman jest dobry.
PolubieniePolubienie
mymindwasafog – zobaczymy, narazie nie wiem.. trochę tego jest, zastanowię się i pomyślę co w następnej kolejności..
PolubieniePolubienie
hej hej… szukając czegoś na temat Shirley Jackson (wiki nic nie chce powiedzieć), a znałam jej Życie wśród dzikusów i pijęcia nie miałam, że jest znana jako pisarka grozy; natknęłam się na Twojego posta o niej. Pisałaś tam, że porównywana jest do Gaimana. Właśnie miałam Ci odpisać o Koralinie, ale zajrzałam jeszcze na najnowsze wpisy. Et voila! Sięgnęłaś do Gaimana! Poznałąm go od końca, czyli oglądająć piękną animowaną baśń Koralina. Mroczne, klimatyczne, bajkowe…
PolubieniePolubienie
lenka_fr
:) Gaiman chyba jednak pisze w innym stylu, chociaż mogę się mylić – jak narazie znam tylko jedną jego książkę :) „Koralina” – ładny tytuł….
a o Shirley fajnie że mi przypomniałaś.. Życie wśród dzikusów mam na półce, tylko gdzie?? :D jeszcze nie czytałam… dzięki
pozdrawiam
PolubieniePolubienie
„Koralina” jest super, tylko po lekturze przez jakiś czas ludzie o ciemnych oczach wydają się podejrzani ;) No i ‚dorosłe’ książki Gaimana, „Amerykańscy bogowie”, „Chłopaki Anansiego”… Natomiast ja go najbardziej kocham za „Nigdziebądź” (serial BBC, na bazie którego powstała potem książka, a potem słuchowisko z doskonałą obsad), czyli opowieść o tym, co się naprawdę dzieje w londyńskim metrze, które samo w sobie jest miejscem/zjawiskiem fascynującym, a co dopiero w wersji magicznej… Nazwy niektórych stacji są dość zastanawiające (Czarni Mnisi, Słoń i Zamek, Siedem Sióstr etc.) i Gaiman bardzo fajnie to wykorzystał. Ale tak naprawdę wszystko, co napisał, jest bezwzględnie warte polecenia. I piszę to ja, która fantasy raczej unikam :)
PolubieniePolubienie
Tak urzekła mnie Twoja recenzja, że zapragnęłam przeczytać „Ocean…”. Zapraszam do mnie.
PolubieniePolubienie
portaceleste – dzięki za zachętę… tak właśnie rozglądam się od jakiegoś czasu za jego książkami… i chociaż też miłośniczką fantasy nie jestem – to ten Gaiman mnie jakoś kręci… Spisałam sobie tytuły :)
biblifil222
:) miło
PolubieniePolubienie
:) czytając Nawiedzonego Shirley Jackson, można by dyskutować… Nastrój tej powieści jest bardzo dwuznaczny: czy to co się dzieje, dzieje się naprawdę czy tylko w „mojej głowie”…
PolubieniePolubienie
:) ano właśnie – i na tym polega jej styl…
PolubieniePolubienie