Słowem, które mogłoby charakteryzować tą książkę o gangsterskim świecie – mogłoby być słowo: bezradność.
Bezradność: policji, która miota się w gangsterskim świecie mafiosów i cyngli. Cyngle (wtyczki) dostarczają informacji, ale policja i tak niewiele jest w stanie zrobić, bo nie może niczego udowodnić. Są nic nie znaczące płotki (jak tytułowy Lewis Winter – drobny handlarz narkotyków), są też ci, którzy walczą o wpływy na rynku jak niejaki Słodas czy Jamieson poruszający sznurkami na mafijnym rynku. I nikomu nie chodzi tak naprawdę o pieniądze – wszystkim chodzi tylko i wyłącznie o władzę. Policja dobrze o tym wie, niemniej jednak ich śledztwa utykają w martwych punktach i ciągną się bardzo długo. Tak będzie i tym razem….
Bezradność tytułowego Lewisa Wintera: nieco ponad 40-letni mężczyzna, partner dużo młodszej Zary Cope, cwanej i lubiącej imprezy dziewczyny – nie mogący poradzić sobie z jej niezależnością i nie potrafiący zaakceptować tego, że ich związek to tylko farsa. Zakochany po uszy, niby czuje, że Zara jest z nim dla pieniędzy, ale jednak ma nadzieję, że ona jeszcze go pokocha taką czystą, idealną miłością. Zara ciąga go po klubach, czego Lewis nie znosi, ale robi to bo ona tego pragnie. Nie akceptuje, kiedy ona sprowadza do ich domu różnych znajomych, bezwstydnie uprawia seks z przygodnie napotkanymi mężczyznami, pozwala na obłapianie się obcym w tańcu. Nie akceptuje tego, ale nie potrafi nic zrobić, jest jak sparaliżowany, boi się zwrócić jej uwagę, boi się, że ona się zdenerwuje i odejdzie, obawia się straty, samotności, a jego bezradność, a zarazem chęć spokojnego życia wzruszają (choć mogą i drażnić). Kiedy wreszcie pewnej nocy, Lewis zdecyduje się tupnąć nogą i wyrazić swoją opinię na temat zachowania Zary – będzie już za późno, bo po pierwsze będzie zbyt pijany, a po drugie niestety za kilkanaście minut umrze. Bo Lewis Winter musi umrzeć.
Bezradność młodego Caluma MacLeana – płatnego zabójcy, wolnego strzelca, nie związanego z żadną mafijną ogranizacją, ceniącego sobie nade wszystko spokój, niezależność i rozwagę. Jamieson zleca mu zabójstwo Lewisa Wintera – nic nie znaczącej płotki, ale to zlecenie ma drugie dno, o którym wie tylko Jamieson. Na czym polega bezradność Caluma? Chce on dobrze wykonywać swoją robotę – tak też działa. Chce być ceniony, ale nie chce być łączony z żadną organizacją, tak jest bezpieczniej… i dla niego i dla tych co „na górze”. Jednak w tym świecie i w okolicznościach w jakich się znajdzie – nie będzie to więcej możliwe..
Te moje zapiski mogą wyglądać na spoilery, ale tak nie jest. Książka ma to do siebie, że od razu wszystko wiadomo, kto kogo ma zabić, kto zginie, dlaczego i kiedy. Lewis musi umrzeć, ale jak napisane jest na okładce „trudno jest dobrze zabić człowieka”.
Trudno zarówno dla Caluma – bo wpłynie to na jego życie, trudno dla policji – bo jak zwykle nie będzie miała punktu zaczepienia, trudno dla Zary – bo wplącze się w sytuację, z której będzie musiała wybrnąć, trudno dla przygodnie napotkanego przez nią chłopaka, bo…
Kogo żal w tej książce? Mnie żal Lewisa. Nie dlatego, że zginął. Musiał – to było wiadome od początku. Żal mi go, że nie zadbał o swoje życie, że nie doprowadził do końca swojego planu ‚wyjścia z cienia’, bycia ‚ofiarą ślepej miłości’. Żal mi też Caluma – który, mimo, iż zabił już na zlecenie wiele osób i wydawałoby się, że nie ma sumienia – chce żyć wolny, ale jednak czuje, że tą wolność mu się odbiera…
Utkwiło mi też w głowie kilka zdań – niby banalnych ale jakże prawdziwych : „Są takie noce, kiedy po prostu nie możesz spać. I nie ma to nic współnego z jakimiś wyrzutami sumienia. Calum zawsze to sobie powtarza. Nie ma poczucia winy z powodu rzeczy, które robi. Znalazł dla nich usprawiedliwienie. I tylko czasem dzieje się tak, że nie możesz uspokoić głowy. Kładziesz się do łóżka, zasypiasz, a już po godzinie leżysz z otwartymi oczyma. Często budzisz się, przewracasz z boku na bok, odpychasz od siebie brak snu. Nagle czujesz, że nie jesteś sam w pokoju. Coś siedzi na twoim łóżku. Nie, nieprawda. To tylko twoja wyobraźnia. Za dużo czasu spędzasz w ciemnościach, za dużo czasu w stresie. Po robocie wcale nie jest gorzej niż na co dzień. Niewiele się zmienia. Najważniejsze, to się na to nie godzić”.
Polecam, proste, krótkie zdania, dobra narracja. Historia również prosta, wciągająca, czyta się naprawdę dobrze, bo postacie są z krwi i kości. Jest to pierwsza część tzw. „Trylogii Glasgow” (kryminału zwanego tartan noir czyli czarnego kryminału szkockiego). Autor jest debiutantem, a książkę polecam.
Malcolm Mackay, „Lewis Winter musi umrzeć”, Wydawnictwo Akurat 2014.
Jak „tartan noir” to nie mogłem nie kupić :) Książka czeka w kolejce do lektury. Z podobnych klimatów to polecam trylogię o Lennoxie autorstwa Craiga Russella.
PolubieniePolubienie
dzięki tommy :)
PolubieniePolubienie