;)
do kompletu Henry James – „Złota czara”, poza tym Oriana Fallaci – „Kapelusz cały w czereśniach”, Maria Wiernikowska – „Widziałam”, Szwedzcy Mistrzowie Kryminału „Ciemna strona”, Marek Hłasko „Listy”, Peter May „Czarny dom”, Kate Morton „Strażnik tajemnic”, Sarah Lark „W krainie białych obłoków”, Gunnar Decker „Herman Hesse” – ufffffffff :)
Dojdą jeszcze Jo Nesbo „Syn”, Ake Edwardson „Dom na końcu świata”, Tash Aw „Pięć okien z widokiem na Szanghaj”, Elizabeth Cooke „Tajemnice Rutheford Park”, Herbjorg Wassmo „Księga Diny” i „Stulecie” oraz Mark Helprin „Zimowa opowieść” – ale to dopiero jak je odbiorę pod koniec przyszłego tygodnia. No i co, pasowałoby przystopować chyba.. ;)
Co za piękne szaleństwo i same świetne książki! Bardzo podoba mi się boska Oriana (uwielbiam i sama muszę zapolować na „Kapelusz…” :) ) i jeszcze nadrobić Maya, bo podobno doskonały :D
PolubieniePolubienie
Bombeletta
:) prawda? aż sama się zachwycam.
A co do Maya, to właśnie słyszałam, że rewelacyjny jest a już w przyszłym tygodniu wychodzi jego kolejna książka (ta okładka !!!! )
http://www.wydawnictwoalbatros.com/ksiazka,1377,2148,czlowiek-z-wyspy-lewis.html – druga z trylogii :)
PolubieniePolubienie
Czekam na Twoją opinię :D
PolubieniePolubienie
May i Morton – „moje ulubiene!”, szwedzką antologię właśnie czytam – opowiadania są na różnym poziomie, tą lekturę podsumuję w przyszłym tygodniu. „Tajemnice Rutherford Park” też na pewno kupię, i nowego Nesbo też.
pozdrawiam :)
PolubieniePolubienie
Mary, jutro na matras.pl Noc Zakupów – od 18 do 24 wszystkie książki -30 % :)
PolubieniePolubienie
tommy :) ciiiiiiiiiii :D
(pozdrawiam)
PolubieniePolubienie
He, he, he… Tommy to ma wyczucie odpowiedniego momentu :)))
Nic nie powiem, bo i co tu mówić?! :) Czytaj sobie, Mary :)
A, jednak powiem: polecam Ci również „Inszallah” Fallaci.
PolubieniePolubienie
Jabluszko – a tak.. Inszallah to już kiedyś za jakiś czas… bo się nie mieszczę w domu z moim dobytkiem :D
PolubieniePolubienie
Hihihi, będziesz mogła pokazać drugi stos :D.
PolubieniePolubienie
Zżera mnie zazdrość. Zwłaszcza ze względu na „Czarny dom”, bo czaję się nań od dawna. Trochę mnie tym zdjęciem zmotywowałaś i rozważam e-book, żeby było szybciej;)
Ale ok, nie oszukujmy się, wszystkich Ci zazdroszczę:)
PolubieniePolubienie
Gia :D no właśnie ;))
Małgośka :) mnie samą zżera zazdrość :D żeby tylko czasu więcej było…
PolubieniePolubienie
Znam ten problem :) A wydawcy nie próżnują, wydają, wydają, wydają;)
PolubieniePolubienie
Małgośka wydawcy wydają, komentujący namawiają :D
JAbłuszko !!!! kupiłam Inszallah na allegro za 20 zł (b,dobry stan, 800 stron – no kuzwa ) :D
PolubieniePolubienie
Mary, już Ci kiedyś pisałam, że jesteś moją mistrzynią, jeśli chodzi o łowienie okazji na Allegro :))) Fajnie, że Ci się udało za taką kwotę kupić, bo książka warta tego, żeby ją mieć na półce, swoją własną i spokojnie sobie przeczytać – bo mądra.
P.S. Zobacz sobie: „Kamienny anioł” Margaret Laurence.
PolubieniePolubienie
Jabłuszko – kusicielko jedna :D
PolubieniePolubienie
Buahahahaha… :) Tommy może, to ja też :)
PolubieniePolubienie
Jabłuszko :)) No tak… Nie zganiać na Tommy’ego :D
Nie no, żartuję oczywiście. Podpowiadaj mi takie perełki, bo ja sama nie zawsze trafię..
Poszperałam za tym „Kamiennym Aniołem” i faktycznie zaciekawiło. Aaaa i skusiłam się na niejakiego Fraziera „Szepty lasu” – zaczęłąm w autobusie i już wiem, że to będzie jedna z takich mądrzejszych powieści obyczajowych..
A co do Oriany, to jakiś outlet wyprzedawał (nie Ravelo) – coś na allegro jakiś.. niby uszkodzona okładka – oczywiście gdzie tam … nie widzę żadnych uszkodzeń ;)
PolubieniePolubienie
Z tej serii co „Szepty lasu” są (ona się chyba „Kaszmirowa” nazywa, czy jakoś tak – teraz nie sprawdzę, bo mam gdzieś poupychane i tak od razu nie znajdę), to mam trzy pozostałe u nas wydane, a tych „Szeptów” właśnie nie i nie wiem dlaczego :) No, ale nadrobię.
Sprawdź sobie jeszcze coś takiego: Gerbrand Bakker „Na górze cisza”, Paul Bowles „Podróże. Pisma zebrane 1950-1993”, Natalia Ginzburg „Nasze dni wczorajsze”, Laurie Lee „Jabłecznik i Rosie” (to antykwaryczna miniatura z serii „Nike”) oraz Andrzej Dobosz „Z różnych półek”. I takim to oto sposobem przedstawiłam Ci moje najświeższe nabytki, buahahaha… :)))
PolubieniePolubienie
Jabłuszko
:) matko i córko, wiedziałam że o czymś zapomniałam: Bowles!!! kuźwa… zaś ;)
A co do pozostałych… nie znam, nie słyszałam i dziękuję :)))
My to jesteśmy porypane równo – tak se myślę.. ja już nie mam kompletnie miejsca…. niedługo będę jak ten gość w książce „Dom z papieru”… ech :) nie wiem czy się śmiać czy płakać
PolubieniePolubienie
U mnie to samo: nawet biurko z komputerem, przy którym piszę, zastawione mam czterema stosami książek, a każdy większy ode mnie, kiedy stoję. Miejsca mam tylko tyle, żeby było widać monitor i ewentualnie postawić szklankę z napojem :) Każdy kąt zastawiony książkami, ale jeszcze zmieści mi się jeden regał, na który aktualnie czekam, bo jest w robocie na zamówienie. I tak mi się do niego wszystko nie wejdzie, najwyżej jedna trzecia tego, co wokół stoi. Co potem? Nie mam zielonego pojęcia. Ale wiesz, nie jestem w stanie z książek zrezygnować, chociaż już i tak kupuję jedynie te, które naprawdę muszę mieć – w przeciwnym wypadku chyba miałabym kłopoty z dotarciem do drzwi wyjściowych :) Dobrze, że jeszcze mam swobodny dostęp do okien :))) No trudno: jak się ma taką pasję, to trzeba się pogimnastykować, ha, ha, ha… ;) Tym bardziej, że czytników nadal nie uznaję i nic się już raczej w tej kwestii u mnie nie zmieni.
PolubieniePolubienie
Jabłuszko :)))) faktycznie niezle.. jak tak dalej pójdzie to i u mnie bedzie podobnie a ciezar ksiazek sprawi ze kiedys wyląduję na parterze z mieszkaniem z 7go piętra :D Też czytników nie uznaję, wiec… ;)
PolubieniePolubienie
„Kapelusz cały w czereśniach”-próba recenzji
Drogi Czytelniku, jeśli kiedykolwiek zdarzy Ci się trzymać w rękach tę książkę, niech Cię nie odstręczy jej objętość. Dobra literatura ma swoją wagę. 800 stron pisanych cienkim drukiem, prawie bez dialogów, nie zachęca do otworzenia okładki. Ale nie ufaj pierwszemu wrażeniu. Nie odkładaj książki na półkę księgarni czy biblioteki. Otwórz na dowolnej stronie i przeczytaj pierwszy z brzegu akapit, a pojmiesz, że masz do czynienia z czymś wyjątkowym.
Dzieło życia Oriany Fallaci, któremu poświęciła 10 lat życia, to fascynująca opowieść. Autorka zanurza się w historię swojej rodziny, odnajdując swoich przodków w połowie XVIII wieku. W tej sadze to nie ona, ale jej przodkowie stają się jej dziećmi. Rozpoczyna Oriana, tę opowieść od przodków o imieniu Carlo i Catherina. Od opisu życia Carla, w feudalnym systemie. Od ciężkiej pracy jego rodziców i brata na roli i próbie wyjazdu Carla do Ameryki. Próbie nieudanej, zakończonej metamorfozą Carla, z potrafiącego czytać i pisać (ewenement wśród tej warstwy społecznej w ówczesnej epoce) buntownika, w pokornego religijnego chłopa. Rozpoczyna od opisu Catheriny, buntowniczej analfabetki, która nienawidzi Kościoła za to, że Inkwizycja spaliła na stosie jej babcię Ildebrandę. Pokazuje w jaki sposób tych dwoje, jakże odmiennych ludzi, pobożny mężczyzna i zbuntowana ateistka spotykają się i… Nie, nie zdradzę Ci drogi Czytelniku, jak zakończyło się to niezwykłe spotkanie, którego znakiem firmowym, rozpoznawczym stał się tytułowy kapelusz cały w czereśniach.
Oriana Fallaci odbywa podróż w czasie. Ale nie jest to tylko kronikarski zapis drzewa genealogicznego jej przodków. W każdym z nich odnajdujemy samą Autorkę. Odnajdujemy to, co ukształtowało poglądy i charakter tej znanej dziennikarki i pisarki. Każdy tych, którzy poprzedzili zaistnienie Oriany staje się w tej monumentalnej sadze samą Fallaci w Czasie.
Zabiera nas Autorka w fascynującą podróż poprzez kolejne epoki. Opowiada nam, poprzez losy zwykłych ludzi, historię wojen (napoleońskich, włoskich, rabacji galicyjskiej) postępu technologicznego (powstanie kolei, rozwój żeglugi morskiej), społecznego (analfabetyzm, zbrodnie Kościoła katolickiego). Odbywamy fascynująca podróż poprzez kontynenty, kultury. Przez Włochy, Polskę, Amerykę. Stajemy się świadkami powstawania Stanów Zjednoczonych. Fallaci prowadzi nas przez kościoły i burdele, poprzez puste amerykańskie prerie Dzikiego Zachodu i zatłoczone włoskie metropolie. Zabiera nas w niebezpieczną morską podróż i dziką wyprawę dyliżansem do osady mormonów.
Zatem nie pozostań obojętny wobec tej książki. Obiecuję, że kiedy już zamkniesz ostatnią stronę pożałujesz, że nie dane było Autorce dokończyć tego dzieła. Że zostawiła nas wraz z odejściem swojej prababci Anastasi. I pomimo tego, że uraczyła nas daniem naprawdę wspaniałym, to niedosyt pozostał.
PolubieniePolubienie