„Grobowiec z ciszy” to druga, kolejna po „Kobietach na plaży”, książka Tove Alsterdal, wysoko oceniona w Szwecji. To nie tylko dobra powieść „detektywistyczna”, ale też świetna opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni i prawdy. Tajemnice, jakie ukrywa rodzina, bądź tajemnice wynikające często z niewiedzy o własnej przeszłości, często mogą zburzyć obraz tego, co znają i wiedzą dzieci. A jeśli nie zburzyć, to przynajmniej zmusić je do poszukiwań i rozgrzebywania przeszłości, co nie zawsze jest słuszne i potrzebne.
Katherine, szwedzka dziennikarka, udaje się w region za kołem polarnym, do małej wioski Kivikangas w dolinie rzeki Torne. Jak mówi wikipedia (niekoniecznie dobre źródło informacji, ale powiedzmy, że nie zawsze :)) : „Tornedalen, czyli dolina rzeki Torne, to region, który przynależy państwowo do Szwecji i Finlandii, ale posiada jedną, wspólną historię i kulturę. Wyróżnia się wielojęzycznością mieszkańców. Oprócz języków narodowych szwedzkiego i fińskiego, używa się tu północnolapońskiego, a także na terytorium Szwecji języka meänkieli. Wszystkie te języki mają status oficjalny, a w części szwedzkiej wszyscy mieszkańcy mają prawo do kontaktowania się z urzędami w wybranym przez siebie języku”.
Katherine jedzie tam, ponieważ jej ciężko chora matka, mieszkająca w Sztokholmie, od jakiegoś czasu otrzymuje oferty z pewnego biura maklerskiego, dotyczące zakupu domu, który rzekomo znajduje się w tym właśnie, wymienionym wyżej regionie. Mało tego, oferowana jest niezwykle duża kwota. Czyżby matka Katherine ukrywała przed córką, że jest właścicielką ogromnej posiadłości? tym bardziej, że nigdy nie wspominała o żadnym majątku.
„Dom stał tam, jakby zamarzł w czasie. Jakieś dwadzieścia metrów od wąskiej drogi spoczywał między pniami brzóz i w zaspie śniegu, którego nawiało aż po same okna. Naprawdę istniał. Zwykła chata. Dawno temu była zapewne brunatnoczerwona, ale teraz farba złuszczyła się i szron wżerał się w deski. Okienne szyby pokrywał lód […] Zrobiła parę kroków, weszła do izby zajmującej większość powierzchni domu, z oknami na trzy strony. Zapach drewna i starych chodników. Była tam kuchnia na drewno i mały stolik z ceratowym obrusem w kwiaty. Cienkie białe firanki z pasami z koronki. Komoda z czarno-białymi fotografiami w ramkach. Nad nią wisiało pęknięte lustro”.
Skromnie. Schludnie. Pusto i zimno. Za tą chatkę oferowano zatem ogromną sumę. Dlaczego?
Katherine odkryje w domu stare listy pisane do jej babki Siri. Pojawi się w nich niejaki Gunnar, który dawno temu wyjechał do kraju Sowietów realizować wraz z innymi Finami, Szwedami, plan pięcioletni ustanowiony przez Stalina. Pełen nadziei na ułożenie sobie życia, harował wraz z innymi, wierzył w obietnice mieszkania, dobrego i godnego życia… Kawał historii pojawi się w tej książce: o tym jak zmuszano ludzi przybyłych ze Skandynawii do przyjęcia rosyjskiego obywatelstwa, do stania się komunistami, o tym jak oskarżano niewinnych o działania szpiegowskie, o tym jak torturowano, maltretowano i rozstrzeliwano setki ludzi, którzy w jakiś sposób ‚zawadzali’ systemowi.
Szereg postaci pojawi się na drodze Katherine, która będzie drążyła i rozgrzebywała, jak tylko się da, historię własnej rodziny. Spod koła polarnego uda się do Karelii w Rosji, a także do Petersburga, gdzie rządzi mafia pod dowództwem niejakiego Aleksieja Szaporina i Dmytrija Rykowa. Dowie się wielu intrygujących i niezrozumiałych dla niej rzeczy. Równolegle w wiosce Kivikangas dojdzie do morderstw. Wszystko będzie miało ze sobą coś wspólnego. Trzeba przyznać, że Tove Alsterdal zgrabnie połączyła wszystkie postaci i wątki, czasem można się co prawda zgubić, ale za chwilę bez szelestu wychodzimy z labiryntu niedomówień. Prawda wychodzi w końcu na jaw. Bo prawda ma to do siebie, że zawsze, choć ukrywana przez wiele lat, ukazuje się wreszcie w całej okazałości.
To dobra książka. Interesująca, jeśli chodzi o fabułę i trzymająca w napięciu.
Tove Alsterdal „Grobowiec z ciszy”, wyd. Akurat, 2014.
Podoba mi się fabula, chętnie przeczytam :)
PolubieniePolubienie
Naprawdę nieźle się zapowiada, lubię takie historie z odgrzebywaniem przeszłości :)
PolubieniePolubienie
Nie znam jeszcze tej autorki, ale jako że zbiera dobre recenzje, sięgnę po „Grobowiec”.
pozdrawiam :)
PolubieniePolubienie
Lolanta, Viconia, Tommy – no polecam i pozdrawiam :)
PolubieniePolubienie
Fabuła bardzo mnie zachęciła. Uwielbiam skandynawskie kryminały i staram się przynajmniej zapoznać z większością autorów, więc mam nadzieję, że jakąś książkę tej autorki przeczytam :)
http://pasion-libros.blogspot.com
PolubieniePolubienie
Elenkaa – to prawda, skandynawskie kryminały mają w sobie to coś. Też bardzo lubię, choć nie czytam wszystkich autorów/autorki. Przykładowo Lackberg mnie znudziła, w przeciwieństwie do serialu nakręconego na podstawie jej książek. Podobał mi się bardziej niż słowo pisane. Jak zawsze i wszystkim polecam Jo Nesbo ;)
PolubieniePolubienie
Ja akurat jestem wielką fanką Lackberg, a Nesbo mnie nudzi :)
PolubieniePolubienie
Elenkaa. a u mnie na odwrót ;P
PolubieniePolubienie