„Czas beboka” R. A. Antonius

bebok_plakat-crop2-horz

Piękna okładka, która urzekła mnie od razu. Autor kompletnie mi nieznany, ukrywający się za inicjałami: R.A – to Richard A. Antonius vel Ryszard Antoniszczak.

68-letni artysta plastyk, mieszkający na stałe w Szwecji, tworzący filmy animowane, scenariusze i sztuki teatralne, ilustracje do książek, malartswo sztalugowe. Tym razem postanowił napisać książkę. Nie byle jaką. To 729 stron historii, w której czasy PRL-u stają się czymś zupełnie innym, niż były, a dlatego, że widziane są nie tylko oczami dziecka, ale też jego wyobraźnią.

Główny bohater to chłopiec o imieniu Adaś chodzi do podstawówki, ma przyjaciela Wieora, zakochuje się w koleżance Milce, jest chłopcem bardzo wrażliwym. Aż za bardzo.

Ojciec Adasia – Zenon jest człowiekiem wymagającym i surowym, a do tego ogromnym fanem, wielbicielem i wyznawcą Stalina, wprawionym w pisaniu „domowych” (czyli na użytek domowy – własny) donosów. Matka cicha i dość skromna, nie za wiele się odzywa, chociaż męża kocha i właściwie małżeństwo tworzą zgodne. Tyle że on bardziej chyba ufa Partii i żyje z systemem, aniżeli z własną żoną. Stalin umiera, dla ojca Adasia zatem umiera „bóg – władca – wódz”. 

A jak mówi autor o swojej książce? a tak: „Miałem dwie podstawowe ambicje. Nie napisać wspomnień rodzinnych, bo niespecjalnie przepadam za taką suchą literaturą faktograficzną. To nie miała być kronika rodzinna, a portret czasu. Dlatego jest tu dużo artystycznego przekłamania, bo przecież nawet ja w 1953 roku, jak umierał Stalin, miałem 6 lat. Ja to oczywiście pamiętam, i wykorzystałem moją pamięć, ale równocześnie wykorzystuję moją wyobraźnię, która jest dość rozbuchana. Nawet w pewnym momencie powieść przeradza się w fantasy, co jest dość ryzykownym połączeniem gatunków. Jest tam bardzo dużo autobiografii, ale ten chłopczyk ma wtedy 9 lat.”

I jakże niesamowitą wyobraźnię! Ciągle widzi coś czego nie ma, a głównie tytułowe beboki. 

„Bebok, babok, bobo, bobok – to „nadprzyrodzona istota z polskiego folkloru, prawdopodobnie demon z wierzeń słowiańskich. W polskich wierzeniach ludowych bobo był małą, brzydką i złośliwą istotą, którą straszono dzieci w celu ich zdyscyplinowania.” (wikipedia.pl)

Pamiętam, gdy byłam mała – babcia straszyła mnie „babokiem”, który przyjdzie i mnie porwie, zabierze i nie odda, jak nie będę chciała jeść. Małe dziecko wyobraża sobie takiego baboka, czy też beboka (Śląsk, a akcja dzieje się w Katowicach) jako jakiegoś potwora, nieokreślonej „urody”, ale na pewno bardzo strasznego. Adaś te „beboki” widzi wszędzie. Ojciec mówi o nim, że „potrafi nawet zsikać się ze strachu widząc spadające liście z drzew”. Cóż. Dziecięca wyobraźnia płata figle. Można wyobrazić sobie, że dywan zrobiony ze skóry dzika nagle ożywa i nas goni. Można doszukiwać się beboków w kredensie, albo na schodach, w kuchni albo za szafą. Można znieruchomieć ze strachu na ulicy, kiedy nagle w głowie uroi nam się, że za plecami stoi bebok. Sama pamiętam takie sytuacje. Mieszkając w starej kamienicy z ciemną piwnicą, do której szło się długim i zawiłym korytarzem, często chowałam się za babciną spódnicą, wierząc że w kątach kryją się baboki. Do tej pory mam uraz do piwnic. 

Czyta się to wszystko bardzo dobrze, choć nie ukrywam, że zajęło mi to dużo czasu. To nie jest książka, którą się czyta „na raz” ( w sensie: biorę i czytam od początku do końca bez przerwy) … ale taka, do której należy podejść z szacunkiem i skupieniem. Tego mi troszkę brakowało, stąd trochę rozciągnięta w czasie lektura.

Mądra, napisana z wyczuciem, uwzględniająca wiele uniwersalnych kwestii, pokazująca lata 50 te prl-owskiej Polski w inny, odrealniony i „ubaśniony” sposób. I to pomieszanie słownictwa : polskie, śląskie, rosyjskie. Niewątpliwie jest to powieść, która ukazuje olbrzymią wiedzę autora ale i też przynależność do pewnego miejsca na ziemi… To ważne.

Premiera książki miała miejsce 22 kwietnia, ale nie zapomnijcie o tej książce, mimo, że już trochę czasu upłynęło.

„Od zakończenia wojny minęło już trochę lat. Chłopiec znał ją z opowieści rodziców, dziadków i ich znajomych. O tym czymś strasznym, co tak niedawno dotknęło ten świat, świat, po którym on zaledwie zaczynał się rozglądać, świadczyły też okoliczne domy, których fasady szpeciły niezagojone rany po seriach z ckm-ów. Z tych domów wychodziły dziwne postaci – kobiet i mężczyzn – poruszające się za pomocą szczudeł wciśniętych głęboko pod ramiona. Chłopcu przywodziły na myśli szkolne cyrkle albo strachy na wróble. Niekiedy, wracając ze szkoły, puszczał się za taką zjawą, taką wielką uszkodzoną lalką. Ukradkiem przyglądał się, jak ta unosi, nad nierównymi płytami chodnika, mniej lub bardziej widoczny, zwłaszcza gdy forsował lustrzaną kałużę, kikut uciętej nogi”.

„Czas beboka” R. A. Antonius, wyd. Muza 2015

8 myśli na temat “„Czas beboka” R. A. Antonius”

  1. Ja poluję na tę książkę – wreszcie coś, co dzieje się w Katowicach. Jestem ciekawa, czy odnajdę w niej jakieś podobieństwa do Mr. Pebble i Gruda.

    Polubienie

  2. Chyba sięgną po tę książkę, połączenie faktów i wyobraźni to coś dla mnie. Dzięki za recenzje, po pewnie sama nigdy bym jej nie znalazła.

    Polubienie

  3. Że też wcześniej nie zwróciłam uwagi na tę książkę! Dzięki Ci za tą recenzję, widziałam okładkę wcześniej, ale dopiero po przeczytaniu o książce u Ciebie, wiem, że to może być coś dla mnie :)

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.