Powieść „Niewidzialne życie” czeka na ekranizację. Myślę, że będzie dobra, bo sama historia warta jest sfilmowania, a i napisana jest bardzo plastycznym językiem, co zapewne pomoże w stworzeniu dobrego scenariusza.
O autorce nie słyszałam nic, poza tym, co wyczytałam na skrzydełku okładki, że jest Brazylijką i mieszkała długo w dzielnicy Rio de Janeiro: Tijuca, którą opisuje w książce. Jak sama mówi w króciutkim wstępie, wiele z opisanych historii wydarzyło się naprawdę. Akcja powieści toczy się w latach 40-stych, ale zanurzamy się w klimat Rio również lat wcześniejszych. Wspominana jest epidemia grypy hiszpanki w 1918r., kiedy to na ulicach leżały stosy martwych ciał, powstanie Nowej Republiki, a także wiele postaci, które faktycznie kiedyś żyły i mieszkały we wspomnianej wyżej dzielnicy Rio, lub też posłużyły za wzór do stworzenia innych postaci, wymienionych w powieści.
Sama historia jest świetnie napisana. To bardzo trafny, błyskotliwy język, często podszyty dowcipem lub ironią. Uwielbiam takie pisanie. Czyta mi się to świetnie. Niektóre postacie, jak na przykład dzielnicowa plotkara – Zelia, nazwana jest dziobakiem, (uważam zresztą, że w każdej dzielnicy, wsi, bloku, takiego dziobaka spotkać można :))
„Zelia nie stała się cudacznym stworzeniem tak po prostu z godziny na godzinę – ewolucja wszak musi trochę potrwać. Jej przemiana rozpoczęła się jeszcze w okresie dzieciństwa, kiedy coś co mogło być darem, zaczęło stawać się ciężarem. Po ojcu odziedziczyła ciekawość świata, a po matce nadmierne przywiązanie do domowego ogniska. Od świata otrzymała gorycz, a od losu brak wyboru. I tak właśnie narodziła się plotkara w czystej postaci”. Postać Zelii będzie się przewijać, z tym swoim sarkastycznym podejściem do wszystkiego, wiele razy w powieści. Ale sama fabuła bardziej skupia się na dwóch silnych, choć mocno stłamszonych przez okoliczności i związki, kobietach. To siostry: Euridice i Guidia. Wcześnie się ich drogi rozeszły, ale jeszcze się zejdą. Przyjdzie na to czas.
Obie kobiety prowadzą tytułowe „niewidzialne życia”. Euridice to mężatka, kochająca gotować, szyć i próbująca cały czas pokazać się mężowi z jak najlepszej strony. Mężowi, który zajęty jest tylko zarabianiem pieniędzy, piciem whisky i wypominaniem jej ich nocy poślubnej, kiedy to nie poszło wszystko po jego myśli. Guidia zaś, skłócona z rodzicami, niegdyś żona lekarza, który leczyć nie potrafił, a który wpędził siebie i ją przy okazji w długi i zwiał, zostawiając Guidię i jej ciążę (jej, no bo kogo, przecież nie jego to ciąża). Guidia musiała układać sobie życie na nowo z urodzonym już synkiem, czy jej się udało?
Książka opowiada historie dwóch silnych, mądrych i zdeterminowanych kobiet, które dążą do tego, by ich rola w życiu nie sprowadzała się jedynie do roli matki czy żony. Nie doceniane, niewidzialne, obśmiewane i obgadywane przez sąsiadki, marzą o tym, by coś więcej osiągnąć. Czy pokażą światu, że są więcej warte w świecie durnych konwenansów i zasad? Jak potoczą się ich losy?
Polecam, świetnie się czyta. Nie jest to wielka, ambitna literatura, ale nie jest w żadnym wypadku głupia, ani prosta. To dowcipna, przenikliwa opowieść z niezwykłą galerią postaci i interesującym tłem, jakim jest dzielnica Tijuca w Rio de Janeiro.
„Niewidzialne życie” Martha Batalha, tłum. Katarzyna Mojkowska, wyd. Muza 2019