„Strzały w Kopenhadze” Niklas Orrenius

666576-352x500„…muszę powiedzieć o tym, czym jest Szwecja. Że to kraj zróżnicowany. Nasze ideały otwartości i tolerancji opierają się na przekonaniu, że można być innym. Ale żyjemy razem”. To jedna z najtrudniejszych prawd do przyjęcia dla ludzi. Bo bardzo często wszystkim się wydaje, że tolerancja polega na dopasowaniu się do tego, co oni za tolerancję uważają. Bardzo to jest ostatnio wyraźne. Cała debata jest tym naznaczona: przyjedźcie tu i stańcie się tacy jak my, wtedy będziemy was lubić, wtedy wszystko będzie okej. Zrozumienie, że różnimy się od siebie i że tolerancja polega na tym, by to szanować: to jest największa trudność”.

Reportaż „Strzały w Kopenhadze” to bardzo rzetelna, mądra i obiektywna próba przedstawienia problemu wolności słowa i wypowiedzi. To książka, która jest jednym z lepszych reportaży, jakie przeczytałam w życiu, choć łatwa w lekturze nie jest. Bywają rozdziały, przez które ciężko przejść, jest tu sporo nazwisk, sporo polityki, ale też wbijających w fotel informacji, jak wielu ludzi przechodzi na stronę radykalnego islamu, jak wielu ludzi (czy to mieszkańców Szwecji czy Danii, bo tu akurat opiera swoją opowieść autor) nienawidzi odmienności, nie podejmuje nawet próby akceptacji, chce za wszelką cenę eliminować, niszczyć i zabijać. 

Gdzie zaczyna się „teren” na którym kiełkują: brak empatii, nietolerancja, rasizm, radykalizm, nienawiść i terroryzm? Czy ten teren ma jakiekolwiek granice? Czy tu gdzieś jest ta mała, cienka linia, za którą, lub przed którą jest wolność słowa i wypowiedzi?  Jak się wypowiadać w mediach, publicznie, by nikogo nie urazić, by ktoś nie poczuł się skrzywdzony, wkurzony, aż w końcu nie zapragnął zemsty? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nigdy chyba nie będzie. To, co wolno artyście, wolno tylko w jego pojęciu. W pojęciu kogoś, kto artystą nie jest, i kto tolerancją nazywa podejście „jeśli to według moich zasad, to toleruję”, zabroniona jest wolność słowa, bo wtedy już jest to: wyśmiewanie, szydzenie, krytykowanie, obrażanie. To bardzo skomplikowany temat i dotyczy jak wiadomo, nie tylko sztuki. To, co jeden człowiek uzna za wolność słowa i wypowiedzi, demokrację, czy jakkolwiek inaczej to nazwiemy, inny uzna za bezczelność i przekraczanie dobrego smaku. To wszystko kwestia wrażliwości ludzkiej.

Niklas Orrenius próbuje odnaleźć w tym wszystkim złoty środek na przykładzie Larsa Vilksa, szwedzkiego artysty, rzeźbiarza, rysownika, który swego czasu, a dokładnie w 2007r. narysował karykaturę Mahometa (Mahomet jako pies na rondzie). To sprowadziło na niego wyrok śmierci. Muzułmanie zaczęli mu się odgrażać, straszyć, że za obrazę uczuć religijnych może go spotkać tylko śmierć. Od tamtej pory, a Lars Vilks ma już 73 lata, żyje pod ciągłym okiem ochrony, nie wolno mu się samemu nigdzie przemieszczać, a próby jego zabójstwa (jak właśnie tytułowe strzały w Kopenhadze) mogą przecież się powtórzyć. Sama Szwecja uznaje sztukę Vilksa za niezbyt wartościową i z tego co, zrozumiałam, bardziej uważa go za prowokatora, niż za artystę. No ale… to on spowodował masowe protesty muzułmanów i sprowadził wielkie zagrożenie na kraj. 

I tu też pada pytanie, skoro sam Vilks domaga się tolerancji dla swoich dzieł, to czy on sam jest tolerancyjnym człowiekiem rysując tego typu rzeczy? Mówią o nim, że to wariat. Prawicowiec nienawidzący islamu. „Robi się z niego kogoś, kto sam sobie jest winny”.  Sam Vilks, mam wrażenie, na pytanie „Dlaczego narysował tę karykaturę” odpowiedziałby „Bo mogę?”. No i tu właśnie zadwozdka. Mógł, czy nie? 

Autor jednak nie ocenia. On tylko przedstawia fakty, i to właśnie cenię w reportażu. Stawianie czytelnika przed faktami i pozwolenie mu na wyciągnięcie własnych wniosków. Nie zawsze jest to możliwe. Wszystko zależy od kontekstu danej sytuacji, kraju w jakim się żyje, a Szwecja przecież od dawna postrzegana jest jako kraj bardzo liberalny, tolerancyjny, przyjmujący wielu uchodżców. A tu, okazuje się, że ciemna strona tego kraju jest o wiele bardziej mroczna i rośnie w siłę, bo jest tu wielu admiratorów, na przykład, Breivika, wielu zradykalizowanych Szwedów, neonazistów i fanatyków „white power”. Ale jest też kobieta o imieniu Mahu… ogromnie podobała mi się jej postać. I jest też sam autor, który również w pewnym momencie będzie uznany za „zdrajcę narodu” i żydowskiego dziennikarza.”

Ten reportaż to opowieść o naszej epoce, o partiach i stowarzyszeniach, gdzie dochodzi do różnego rodzaju kryzysów: moralnych, etycznych, na tle rasowym itp. To gęsta od lęków, fobii, fanatyzmów, pytań i braku odpowiedzi, książka. A to, co dzieje się w Szwecji, dzieje się również w każdym innym kraju. Zamachy są wszędzie. Fanatycy również. Problem wolności słowa dotyczy każdego z nas. Strach nie jest nam obcy. To ważna i bardzo dobrze napisana książka.

„Strzały w Kopenhadze” Niklas Orrenius, tłum. Katarzyna Tubylewicz, wyd. Poznańskie 2018.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.