„Gałęziste” Artur Urbanowicz

galeziste-artur-urbanowicz-oprawa-twarda„Zdziwisz się, co jeszcze tutaj zobaczysz i co przeżyjesz. Zdziwisz się, jaka jest inwencja lasu. Odwoła się do twoich najgłębiej zakorzenionych lęków, o których nawet nie miałeś pojęcia i przed którymi nie masz szans się obronić. Zdziwisz się, że można niszczyć twój umysł jeszcze bardziej, w momencie, gdy sądziłeś, że już i tak niewiele z niego zostało. Pożerać go bez pośpiechu, komórka po komórce, jak nowotwór. A przede wszystkim zdziwisz się, do czego będziesz zdolny i jakie bariery będziesz w stanie pokonać. Ani się obejrzysz, a zamienisz się w zwierzę. No, chyba że wcześniej znajdziesz sposób, by się zabić”.

Akcja „Gałęzistego” dzieje się na Suwalszczyźnie. Podobnie było w książce „Inkub”, którą już czytałam i która bardzo mi się podobała. Urbanowicz dobrze wpisuje się w nurt horroru i grozy, i choć w „Inkubie” podobało mi się więcej, tak tutaj też nie jest źle. Książka „Gałęziste” ukazała się już na polskim rynku w 2016r. w ramach selfpublishingu, ale w listopadzie, dokładnie 13-tego, wychodzi jej wznowienie, które będzie przeredagowane przez autora i uzupełnione o ilustracje Michała Loranca. Nie czytałam wydania pierwszego, więc nie mam porównania i mogę wypowiedzieć się tylko o tym nowym, które otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Vesper.

aaa

Klimat jest. Przyznaję, że czytając historię dwójki studentów: Karoliny i Tomka – momentami stawiałam się na ich miejscu, a że często bywam w różnego rodzaju lasach, tak teraz mogę mieć lekkie obawy, kiedy będę w nie wkraczać. Bo las potrafi być złowrogi, w lesie może czaić sie zło, las może się przemieszczać, nagle gęstnieć, ukrywać ścieżki i na powrót je odsłaniać, nie pozwalać z niego wyjść, a niewielkie jeziorka leśne mogą spływać trupią krwią i cuchnąć topielczymi zwłokami. Las może również stanowić siedlisko pogańskich bogów i rytuałów. Tutaj akurat, autor przywołuje pogańskiego Boga – Leszego, władcę lasu, któremu składano ofiary z chrześcijańskich dziewic (najlepiej). Bardzo dobrze w ten „wymóg” wpisuje się właśnie wspomniana Karolina, której ni stąd ni zowąd zaczyna grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.

Para studentów, o których mowa, przyjechała spędzić Wielkanoc właśnie na Suwalszczyźnie. Oboje pochodzą z Warszawy i chcą trochę się wyrwać, pozwiedzać, pobyć na łonie natury, w cichym i odludnym miejscu. Przypadkiem trafiają do maleńskiej wioski Białodęby, o której mało kto słyszał. Pod dach przyjmuje ich pewna piękna Natalia, która wcale nie jest tym kim się wydaje, a od momentu ich przyjazdu zaczyna się dziać wiele niedorzecznych i strasznych rzeczy. Niedaleko jest tajemnicze cmentarzysko Jaćwingów, oraz piękny, pachnący i niezwykły las, który z czasem stanie się najbardziej niebezpiecznym miejscem na świecie. Dlaczego? Dodatkowym wątkiem książki jest lekarka Anna, która jadąc w odwiedziny do matki, wjeżdża do wspomnianego lasu i ślad po niej ginie… Niemniej jednak, jeszcze ją spotkamy… I nie będzie to przyjemne. Uwierzcie. Dlaczego?
Dlaczego Karolina i Tomek będą w niebezpieczeństwie? Kim są przedziwni mieszkańcy Białodębów? Momentami naprawdę miałam ciarki.

Denerwowali mnie jednak trochę bohaterowie. Tomek – ateista (co ważne akurat) wiecznie naburmuszony i sfochowany, chamski i bezczelny, myślący często inną częścią ciała niż głowa i Karolina – naiwna i dobroduszna, silnie wierząca i praktykująca katoliczka (to ważne również). Te ich ciągłe kłótnie, dogryzanie sobie i słowna walka w wywlekanie tego, co było i co jest, bardzo mnie irytowały. No ale, ludzie często zachowują się w ten sposób, więc po części można to zaakceptować. Momentami miałam wrażenie lekkiej sztuczności dialogów, a zakończenie, które mnie ogromnie zaskoczyło, wydało mi się trochę przesadzone. Ale… czytało się fajnie, szybko, wciągająco. Miała być rozrywka i groza – była, choć nie taka jak w „Inkubie”.
Sam klimat Suwalszczyzny – świetny, cała topografia, miejsca warte odwiedzenia (które zwiedzali bohaterowie) to bardzo ciekawy aspekt książki. Dużo ciekawostek dotyczących lokalnych legend, dawnych wierzeń, kurhany i litewskie modlitwy – cudeńko.
Poza tym, interesującym momentem książki jest dyskusja (choć może dość powierzchowna), jaka wywiązała się pomiędzy bohaterami na temat religii i wiary. Dlaczego ktoś wierzy w Boga, a ktoś inny nie, no i przede wszystkim, dlaczego jedna osoba wybiera jednego Boga, a druga innego?

Wznowione wydanie „Gałęzistego”, jak pisałam, ma premierę 13 listopada, ale prapremiera przewidziana jest na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie w dniach 24-27 października. Jeśli lubicie takie klimaty, polecam.

Ps. Świetna okładka!

„Gałęziste” Artur Urbanowicz, wydawnictwo Vesper 2019

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.