„Najsprytniejszą sztuczką diabła było przekonanie ludzi o tym, że nie istnieje”.
Ten cytat z Baudelaire’a, który pojawia się w książce idealnie pasuje do treści. Dlaczego? Tego nie zdradzę, ale naprawdę wybrano go świetnie.
To drugi tom trylogii, której akcja dzieje się w kraju Basków. Kontynuacja „Ciszy białego miasta”, o której pisałam tutaj, nie zawiodła. Czytało się świetnie te 540 stron!
Unai Lopez de Ayala, pseudonim Kraken, profiler baskijskiej policji, którego poznaliśmy w pierwszej części, ma problemy z mową, postrzał w głowę poskutkował afazją, która niestety będzie mu bardzo utrudniała pracę. A będzie miał co robić. Jego szefowa, podkomisarz Alba, z którą Ayala miał romans, jest w ciąży, ale nie wiadomo, kto jest ojcem dziecka: Ayala czy nieżyjący mąż Alby – morderca, psychopata, którego pamiętam z pierwszej części. Ayala będzie musiał wziąć się w garść, ćwiczyć mowę, dojść do siebie, bo przecież „być może” będzie ojcem. Kocha Albę i mimo, iż ich związek jest skrywany i jeszcze nie do końca określony, to widać, że Ayala myśli poważnie o przyszłości. Czasem nawet zbyt patetycznie to wszystko wygląda, ale jednak… będzie to ważny wątek powieści.
Estibaliz, policjantka i specjalistka od wiktymologii, przyjaciółka Ayali, oraz cała ekipa baskijskiej policji z Ayalą na czele będą się tym razem zajmować seryjnymi morderstwami, które będą mieć wiele odniesień do pradawnych, celtyberyjskich rytuałów. Czy morderstwa mają jednak faktycznie związek z kultem Trzech Matron i rytuałami wody? Czy to tylko przykrywka dla prawdziwego powodu? Kto wie.
Pierwszą ofiarą będzie dawna dziewczyna inspektora Ayali – Annabel Lee. Dzięki retrospekcjom z 1992r., poznamy ją lepiej. Wtedy ona i cała paczka Ayali wraz z Saulem, nauczycielem historii i jego córką Rebeccą, wyjechali na obóz archeologiczny. Dziwny był to czas, czas kiedy traci się niewinność, dojrzewa, a wszelkie emocje są bardzo intensywnie przeżywane, są pierwsze miłości, obserwacje chłopięco-dziewczyńskie, pierwszy posmak wolności, ale też i wiele tajemnic… Coś się wtedy wydarzyło na tym obozie. Co takiego i jak wpłynęło to na wszystkich uczestników obozu? Jak przeszłość ma się do teraźniejszej rzeczywistości, kiedy to dziwnym trafem giną kolejne osoby z dawnej paczki Ayali? Czy i on będzie w niebezpieczeństwie? Czy ktoś się w ten sposób mści?
Pojawi się wiele pytań i naprawdę będzie się dużo działo. Akcja, podobnie jak i w poprzedniej części, nabierze tempa. Do tego te wszystkie detale kraju Basków: nazwy potraw, legendy, wierzenia, zabytki, topografia Vitorii – to wszystko nadaje kolorytu i smaku temu kryminałowi. Postacie są świetnie przedstawione. Każda z nich ma swoją rolę w powieści. Nie ma nikogo zbędnego. Wszystko się „klei” i do siebie pasuje.
I to nie jest tylko zwykły, bardzo dobry kryminał. To również przestroga i unaocznienie problemów jakimi są nadal: psychiczne zniewolenie i uzależnienie od siebie w relacji rodzic-dziecko, pedofilia, dziecięca pornografia, kazirodztwo. Tak, to mocne kwestie, dość drastyczne już w samym brzmieniu słów, ale powszechne na świecie. I z nimi trzeba cały czas walczyć, nie przymykać oczu, nie udawać, że się nie widzi. Mroczna historia, świetnie napisana – polecam, warto poznać jednak najpierw pierwszy tom, by mieć rozeznanie w postaciach i poprzednich wydarzeniach.
Bardzo dobra lektura. Czekam na trzeci tom „Władcy czasu”.
„Rytuały wody” Eva García Sáenz de Urturi, tłum. Katarzyna Okrasko, wyd. Muza 2019
No to ostrz zeby na trzeci tom, bo jest swietny. A do kin w Hiszpanii wlasnie weszla ekranizacja „Ciszy bialego miasta”. Az mam ochote wybrac sie do kina, haha.
PolubieniePolubienie
Karolina417 – aa o filmie coś właśnie słyszałam, ale poczekam az bedzie w Polsce :)
PolubieniePolubienie
Nie czytałam tej książki
PolubieniePolubienie
„Rytuały wody” to 540 stron literackiej uczty. :) Świetnie napisana kontynuacja „Ciszy białego miasta” wciąga i nie chce wypuścić ze swoich objęć aż do finału, a autorka zręcznie miesza wątki, by na koniec pozostawić nas w oczekiwaniu na 3 tom. Polecamy gorąco wraz z Tobą! :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gandalf – dokładnie tak :) pozdrawiam!
PolubieniePolubienie