„Ciche dni” Abbie Greaves

89364622_2772627196120056_9186104936339865600_o

To piękna,  mądra i wzruszająca książka. Jak na debiut – przejmująca. Bardzo precyzyjna w opisach emocji towarzyszących kochającej się dwójce ludzi. Autorka wyraźnie kreśli najgłębsze uczucia, jakimi darzą się Margot i Frank. Oboje są już po sześćdziesiątce, mają, a właściwie mieli, córkę Eleanor, która z cudownego, wrażliwego i słodkiego aniołka, przeistoczyła się z jakiegoś powodu w burkliwą nastolatkę, a w końcu w bardzo zamkniętą, zdesperowaną dziewczynę, która stacza się i zaczyna ćpać, a finalnie ostatecznie odchodzi. Początkowo tylko od rodziców, bo studia, a potem już od całego świata. Co do tego doprowadziło? Dlaczego doszło do tragedii? 

Margot poznajemy, gdy przedawkowuje proszki nasenne. Robi to w domu, podczas gdy Frank na górze gra z komputerem w szachy. Kobieta trafia do szpitala i zapada w śpiączkę. Frank jest przerażony, dostaje zalecenie od pielęgniarki, że musi próbować mówić do żony, opowiadać jej różne historie, po to, by jej mózg zaczął na powrót pracować i tym samym jej organizm zechciał się wybudzić. Frank nie ma zbyt wiele czasu. Nie ma też odwagi. Nie wie jak przełamać milczenie na które zdecydował się pół roku temu. Tak, od sześciu miesięcy nie odezwał się do żony, choć nadal żyli pod jednym dachem, jedli wspólne posiłki, spali w jednym łóżku, dotykali się… Dlaczego Frank nie odezwał się do swojej żony od sześciu miesięcy? Czy teraz złamie swoje postanowienie? Czy odważy się wyznać jej prawdę i powód swojej decyzji? 

W pierwszej części książki czytamy relację Franka. To on jest narratorem. Jak możecie się domyślić, zacznie mówić do żony, nie będzie miał wyboru. Kocha ją nad życie i musi zrobić wszystko, by się wybudziła. Wróci wspomnieniami do początków ich relacji, problemów i trudności, z jakimi musieli się zmagać, kiedy Margot poroniła pierwszą ciążę. Poznamy ich wspólne radości, smutki, będziemy przy nich, kiedy wezmą ślub i przez wiele kolejnych lat…  i naprawdę – jest to genialnie przedstawione (połknęłam tę powieść w jeden wieczór!).

Druga część książki to relacja Margot – jej zapiski z notesu, który Frank znajdzie w domu, a które otworzą mu oczy na wiele spraw. Dzięki temu pamiętnikowi, będzie mógł skonfrontować swoje wspomnienia ze wspomnieniami żony. Nie zawsze będzie to łatwe. Wiele razy poczuje się wściekły, wzruszony, ale też zaskoczony słowami swojej żony i jej myślami, na przykład takimi: „Nikt nie chciałby odkryć, że człowiek, z którym związał swoje życie, ma umysł potwora, prawda?”. Jak to się zatem stało, że on, mimo tego ogromu uczuć do kobiety swego życia, nie zauważył pewnych niuansów? Czy był tak ślepy, czy może za bardzo zajęty sobą? A może był jeszcze inny powód.

Ciężko się opowiada o tej powieści, bo w niej jest tyle emocji, o których warto mówić, ale nie wiadomo jak. Tutaj każdy gest, każda rozmowa, sytuacja ma znaczenie. Widać jak życie jest precyzyjne w konsekwencje. Widać jak Frank i Margot różnią się od siebie, ale jednocześnie jak wiele ich łączy. Widać, jak wiele zależy od naszego podejścia, charakteru, każdego kroku. Widać, że każda podjęta przez nas decyzja, kreuje rzeczywistość. Czasem wydaje nam się, że robimy coś dobrze, zgodnie z rozumem, ale niezgodnie z sumieniem i sercem, a wówczas i tak nie ma już możliwości wycofania się. Co zatem jest lepsze, wartościowsze, mniej bolesne? Działanie rosądne czy może kierowanie się tylko miłością? 

Autorka genialnie przedstawia wewnętrzne cierpienie i poczucie winy, bezradność i rozpacz. Fantastycznie też obrazuje samą miłość, zarówną małżeńską, jak i do dziecka. Obraz tej ostatniej jest najtrudniejszy, bo i bycie rodzicem jest koszmarnie trudne. Mimo jak najlepszych chęci i starań tych dwojga, mimo ogromnego zaufania, całych pokładów czułości i miłości, czasem wręcz nadopiekuńczości, przydarzyło im się coś, czego się komplenie nie spodziewali, a co całkowicie zmieniło ich życie. Próba zrozumienia tej sytuacji, a także analiza własnych zachowań i pytania „co i czy mogłam/mogłem zrobić lepiej?” zostają często bez odpowiedzi. „Rodzicom nie wolno tracić głowy, powinni być zawsze silni i rozsądni, stanowić oparcie, nawet gdyby świat miał za chwilę rozpaść się na kawałki. Ale chyba nikt tak nie potrafi? Eleanor po raz pierwszy była zmuszona ujrzeć nas takimi, jakimi byliśmy: ludzkimi. Odczuwaliśmy lęk tak samo jak ona”. 

Czy Frankowi uda się wyjaśnić żonie powody swojego tragicznego w skutkach braku komunikacji? Czy Margot wybudzi się ze śpiączki? No i czy można w ogóle pogodzić się z własnymi niedoskonałościami, słabościami, wybaczyć sobie winy, rozgrzeszyć? Polecam.

Premiera książki 15 kwietnia nakładem wydawnictwa Muza.

„Ciche dni” Abbie Greaves, tłumaczenie Magdalena Sommer, wyd. Muza, 2020

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.