„Piętno” Przemysław Piotrowski

Ależ to było mocne i dobre! pochłonęłam w dwa wieczory czytając na wdechu. Tego właśnie oczekuję od kryminału: akcji, świetnie zbudowanych postaci, mrocznej atmosfery oraz zaskoczenia w finale. „Piętno” jest takie, jak okładka zaprojektowana przez Piotra Cieślińskiego, która przywodzi na myśl strach, obrzydzenie, tajemnicę, a jednocześnie daje sygnał, że będzie tu mowa o jakimiś wynaturzeniu i koszmarze.

Autor, mimo ogranych schematów kryminalnych (model głównego bohatera: gburowaty komisarz z mroczną przeszłością, finalny twist, który nie daje czytelnikowi odpocząć i mocno zaskakuje) stworzył książkę niezwykle wciągającą pod względem kryminalnym, ale też, co ważne, poruszającą niechlubny temat pedofilii wśród księży (jest to jedna z wielu kwestii, która od dawna powoduje moją niechęć do wiary i kościoła w ogóle).

Słowo o fabule. Przy zielonogórskich bachusikach (dla tych co nie wiedzą, to takie figurki porozmieszczane w różnych miejscach Zielonej Góry, symbolizujące dzieci Bachusa – Boga Wina, a które są przez wielu uznawane za wesołe duszki miasta, podobnie jak wrocławskie krasnale) porozrzucane zostają ludzkie wnętrzności, a kamera miejscowego monitoringu nagrywa człowieka (jak się potem okaże Filipa Trochana, lekarza), który jest bliźniaczo podobny do Igora Brudnego, komisarza stołecznej policji. Sęk w tym, że komisarz w momencie nagrania uprawia seks ze swoją dziewczyną w warszawskim mieszkaniu, i nic mu nie wiadomo o tym, by miał brata bliźniaka. Aby jednak wyjaśnić całą sprawę, musi udać się do Zielonej Góry, zanim rozpocznie się na niego nagonka mediów. Swoim pojawieniem wywołuje szok i niedowierzanie inspektora Czarneckiego oraz jego ekipy, do tego stopnia, że niektórzy zaczną go podejrzewać o manipulację, fałszywe alibi i o faktyczne popełnienie morderstwa.

Sam Brudny, oglądając nagranie, będzie zaszokowany swoim podobieństwem do Trochana, ale też tym, jak w ogóle można było dopuścić się takiego brutalnego czynu? No i skoro są wnętrzności, to do kogo należą, gdzie są ciała, dlaczego ktoś umieścił organy przy dwóch, z jakiegoś powodu wybranych figurkach? Śledztwo ruszy z kopyta, należy się spieszyć, by nie wystraszyć mieszkańców, a morderca, jeśli to seryjniak, może przecież znów uderzyć. I faktycznie, Zielona Góra będzie musiała zmierzyć się z najgorszym do tej pory zwyrodnialcem.

Śledztwo nie dość, że skomplikowane i zagadkowe, będzie też ścisle związane z przeszłością Brudnego, o której ten nie chce mówić. A skoro faktycznie Trochan jest jego bratem bliźniakiem, to trzeba będzie cofnąć się do przeszłości i odgrzebać koszmarne wspomnienia z dzieciństwa, z sierocińca u sióstr hieronimek. „Miał inne dzieciństwo, ukształtowała go przeszłość. Gdy inne dzieci bały się duchów i potworów, on chował się po kątach na widok ludzi w czarnych sutannach, a w nocy walczył z posępnymi cieniami, które raz za razem próbowały go pochwycić w swoje szponiaste palce. Nie miał wsparcia, kogoś, kto przytuliłby młodego, zahukanego chłopaka i umocnił jego poczucie własnej wartości. Zwłaszcza po tym, co zrobił. Do czego został zmuszony. Gdy przed laty uwolnił drzemiącego demona”. Wspomniałam o pedofilii, więc wiadomo, już dlaczego sierociniec jawi się Brudnemu jako coś najgorszego na świecie, ale to nie tylko to. Jest jeszcze cień bez twarzy. „Od zawsze czuł, że nie jest sam, że w jego umyśle mieszka ktoś jeszcze. Ten ktoś nie miał twarzy i zawsze przychodził we śnie. Niczym mroczne odbicie jego samego, ponury cień z innego wymiaru, który szukał bramy do świata śmiertelników. On go wykorzystał. Aby przetrwać, nauczył się z nim żyć”.

O co chodzi z tym cieniem, co działo wydarzyło się w sierocińcu, o jakim demonie jest mowa, czy Trochan jest faktycznie bliźniakiem Brudnego? dlaczego zatem mają inne nazwiska? jakie tajemnice kryją się w przeszłości obu mężczyzn i czy odkrycie ich pozwoli na ujęcie brutalnego mordercy? o jakim tytułowym „piętnie” jest mowa?

To świetna powieść łącząca wiele wątków. O wielu nie mogę pisać, bo zdradziłabym za dużo. Interesujące postacie, szczególnie osoba Brudnego i Czarneckiego. Obaj są ciekawie wykreowani i ich relacja ewoluuje z czasem. Fabuła pędzi, a finał wymiata. Nie ukrywam, że chciałabym, aby powstał serial / film na postawie tej książki, albo całej serii najlepiej (bo już jestem w trakcie czytania drugiej części „Sfora”, a 12 listopada ukazuje się trzecia „Cherub”). Uważam, że to bardzo filmowa powieść. Nie zgadzam się z innymi opiniami, że przesadzona, przerysowana czy naiwna. A poza tym, myślę, że takiej historii nie dało się inaczej napisać. No ale to moje zdanie, z punktu widzenia czytelnika, który bardzo lubi takie kryminały.

Świetnie pokazana jest też psychika skrzywdzonego człowieka, bo generalnie okrucieństwo i cierpienia, jakich doświadczają molestowani chłopcy przekładają się na ich późniejsze zachowania. Jedni zduszą to w sobie, będą zamknięci i gburowaci, a inni wykorzystają, by wyżyć się i tym samym zniszczyć kolejne osoby w ten sam sposób, w jaki je niszczono. A wówczas zadawane cierpienie eskaluje do potwornych granic okrucieństwa, często je nawet przekraczając (co umiejętnie przedstawił autor).

Bardzo serdecznie polecam. Dla mnie bomba.

„Piętno” Przemysław Piotrowski, wydawnictwo Czarna Owca, 2020.