„Tawerna w małym porcie” Jola Czemiel

„Relacje mojego ojca i matki nigdy nie były prawdziwe. Miałam wrażenie, że udają przed sobą, udają przede mną, jakby grali role w szekspirowskim teatrze życia. Wystudiowane, powtarzalne gesty, słowa, które znaczyły to, co akurat powinny znaczyć, żadnych bójek, krzyków, niedopowiedzeń. Martwa cisza. Dusiłam się w ich obecności i uciekałam w swoje wymyślone światy. Zaczęłam pisać. Najpierw nieśmiało, później coraz swobodniej, choć wszystkie zapiski trafiały do kominka w salonie. – Marnujesz papier – odezwała się kiedyś matka. – Tyle drzew się ścina dla twoich fanaberii – dodała. A jak tylko chciałam, żeby zapytała: „Co tam masz córeczko? Dlaczego wrzucasz do ognia tyle kartek? Pokaż, może nie trzeba tego palić”. Albo nawet: „Kochanie, nie niszcz tego, proszę, przecież to są piękne opowiadania”.

Główna bohaterka, pisarka, przyjeżdża nad morze, by w spokoju i ciszy, z dala od znajomych, od hałasu napisać książkę. Wspominając swoje relacje z rodzicami, które jak powyższy cytat wskazuje, nie były idealne, tworzy historię Manueli i Alejandra, którzy prowadzą małą tawernę w porcie. Kiedyś, dawno temu stracili córeczkę i od tej straty nie potrafią się uwolnić. Wspomnienia nie dają im spokoju, zajmują oni swój czas gotując, robiąc drinki, organizując tańce w tawernie. I wszystko byłoby w miarę normalne, gdyby nie to, że w pewnym momencie pisarka trafia do tejże tawerny i poznaje głównych bohaterów swojej powieści. Świat realny miesza się zatem ze światem fikcji, co właściwie nie powinno mieć miejsca, a jednak ma. Dodatkowo pojawia się tajemniczy mężczyzna, który praktycznie potrafi czytać w myślach pisarki i sam siebie w pewnym momencie nazywa diabłem.

Jak się potoczy historia naszej Joann, która mimo, iż pragnie samotności, by napisać książkę, często odwiedza tawernę, bo coś ją tam ciągnie. To miejsce jest niezwykłe. Dla Joann to klimatyczna tawerna w małym porcie, dla Manueli i Alejandra miejsce wiecznego czuwania, czyżby czyściec, poczekalnia w drodze do wybawienia duszy ze smutków i poczucia winy? Drzwi nie otwierają się dla każdego. „Jedni wychodzą tylko przez jedne, inni nie wychodzą przez żadne”.

To taka dziwna powieść, która jednak wprowadza czytelnika w świat dość osobliwy i intymny, pełen bólu po stracie dziecka w przypadku Manueli i Alejandra, oraz pełen żalu głównie do matki w przypadku Joann. Czy da się zrozumieć i uleczyć te dwa światy? Jak dużo czasu potrzeba, by przepracować złe emocje i doświadczyć ukojenia?

Oryginalna proza.

Tawerna w małym porcie”, Jola Czemiel, wydawnictwo Seqoja, 2021.

Jedna myśl na temat “„Tawerna w małym porcie” Jola Czemiel

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.