
Czym są prawdziwe fałszerstwa, autentyczne falsyfikaty, co jest prawdą, a co nie, gdzie zaciera się granica?
O tym wszystkim możemy poczytać w książce Lydii Pyne, historyczki, która przedstawia nam w kilkunastu rozdziałach różne historie fałszerstw, tych znanych i tych mniej znanych, których dokonano już wieki temu, ale też i współcześnie. Poczytamy o pięknej, francuskiej jaskini Chauveta z malowidłami z paleolitu, o filmach przyrodniczych serii BBC i nie tylko, o fałszerzu dokumentów i listów Szekspira, o skamielinach, które niekoniecznie muszą być prawdziwymi, czy też o podrabianych diamentach. Są tu również rozdziały dotyczące takich trywialnych rzeczy, jak aromaty spożywcze, którymi producenci dopełniali smaku różnych produktów spożywczych – mamy przykładowo sukces żelków Jelly Belly, których przeróżne dziwne smaki np: brudnej zmywarki, przepoconych skarpet czy wiórków z ołówka, stały się hitem. Ciekawy był również rozdział o tym, czego dokonał razu pewnego Banksy w Muzeum Brytyjskim w 2005r. i jaki miało to wpływ na postrzeganie autentyczności dzieł.
Wszystko to jest niezwykle ciekawe, przeciekawe wręcz. Spodobało mi się stwierdzenie w prologu: „Starożytny rzymski satyryk Petroniusz przypomina nam: „Świat chce być oszukiwany. Niech więc będzie oszukiwany”. Ironia losu: właściwie nie wiadomo, czy Petroniusz kiedykolwiek rzeczywiście wypowiedział te słowa. A mimo to są prawdziwe”.
Książka należy do gatunku popularnonaukowej literatury i przyznaję, że nie czyta się jej dobrze. Jest bardzo ciężka w odbiorze, choć tematyka wydawałaby się bardzo przystępna. Męczyłam się z nią, chciałam skończyć, bo bardzo ciekawiły mnie te wszystkie historie, ale… bywały momenty, że pomijałam niektóre eksperckie wywody, czy przydługawe opisy historyczne. No jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Rozdziały zwykle miały w treści jakąś anegdotę, co mnie zatrzymywało na dłużej, ale potem robiło się już zbyt naukowo i nieprzyswajalnie dla mojego mózgu, choć nie ukrywam, że dowiedziałam się sporo. Lubię książki, z których można czerpać wiedzę, choć mam wrażenie, że autorka nie miała zbytnio ‚scenariusza’ na tę pozycję – dlaczego? Bo tak jak wspomniałam na początku jest tu takie pomieszanie z poplątaniem: tu Szekspir, za chwilę żelki, potem paleolit … Właściwie mogłoby się tu znaleźć zapewne jeszcze milion innych rzeczy, a i też przecież nie wszystko wymieniłam.
Ciekawe były te wszystkie historyczne rysy, np. w rozdziale o aromatach spożywczych, w którym pokrótce przedstawiona została ewolucja smaku, również ciekawie czytało mi się o metodach tworzenia diamentów. Ogólnie jest tu naprawdę sporo perełek, ale jak wspomniałam, podanych momentami w sposób ciężki. Styl autorki jest według mnie nierówny, niektóre rozdziały czyta się płynnie, a inne chce się ominąć. Nie wiem, może to kwestia gatunku, może kwestia mojego zmęczonego pracą umysłu ostatnio, ale przyznaję, że czytałam tę książkę chyba miesiąc, co rzadko mi się zdarza. Niemniej jednak polecam, bo można się z niej sporo dowiedzieć. Zawsze warto sięgać bo literaturę popularnonaukową, żeby poszerzać swoją wiedzę z różnych dziedzin, a i też zwrócić może uwagę (jak w przypadku tej książki) jak bardzo się nas jako konsumentów, odbiorców kultury, oszukuje i jak bardzo nami manipuluje.
„Prawdziwe fałszerstwa. Kilka niesamowitych historii o podrabianiu” Lydia Pyne, tłumaczenie Andrzej Homańczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego – Bo.Wiem, 2021.