
„Nie pamięta, kim jest i skąd się tu wziął. Czasem w nocy nawiedza go przerażający sen. Śni mu się dziura w ziemi, w której jest zagrzebany i się dusi. Brakuje mu tlenu i czuje obezwładniający strach. Wie, że wtedy się narodził. Pod powierzchnią ziemi, jak czerw. Bezkształtna poczwarka nieznanego światu pasożyta. Nikomu niepotrzebnego i brzydkiego. Nie było niczego wcześniej, a to, co zdarzyło się później, do niego nie dociera. Widzi kolorowe obrazy, jego uszu dochodzą dźwięki, lecz rozpoznaje je z dużym opóźnienien, Nie reaguje na bodźce i nie mówi. Wie, że potrafi mówić, ale nie widzi potrzeby wydobywania z siebie dźwięków. Słyszy, jak mówią o nim – że nie tylko nie mówi, nie reaguje, ale też nie myśli. To jednak nie jest prawdą. Myśli. Jego mózg się regeneruje, walczy z uszkodzeniami, próbuje odzyskać dawną sprawność, pełną kontrolę nad ciałem. Pięknie świeci majowe słońce”.
Ostatnia część trylogii „Cienie przeszłości” z komisarzem Marcinem Zakrzewskim miała w sobie wszystko, czego chciałam. Nowe śledztwo z wieloma pogmatwanymi wątkami, które w finale doskonale się splatają i wyjaśniają wszystko, a nawet więcej, trzymało mnie w napięciu przez cały czas. Bardzo zżyłam się z postaciami, szczególnie z Zakrzewskim, na którego jak zawsze czyha niebezpieczeństwo, a tu o tyle groźniejsze, że trafia na przeciwnika o podobnej do niego osobowości: drapieżnika – łowcy.
Obiecałam sobie, że w tej notce nie zdradzę niczego z fabuły, bo bez przeczytania poprzednich dwóch części trylogii nie ma to większego sensu. Nie chcę spoilerować, ani opisywać kolejnych wydarzeń. Powiem tylko, że mamy tu do czynienia z samobójstwami wśród młodzieży i strachem przed przedziwnym „Kołem Fortuny”, a w tym wszystkim przewijają się osoby Obserwatora, Satyra i Śmierciora. Zakrzewski stanie przed najtrudniejszym chyba zadaniem w swojej karierze. Dlaczego?
„Totentanz” czyli „taniec śmierci” to istny rollercoaster zdarzeń i emocji. Podczas lektury czułam strach, podziw, obrzydzenie, niedowierzanie, współczucie, smutek, zdenerwowanie, niepewność… Tego szukam w kryminałach: zawikłanego śledztwa, zwichniętych, psychopatycznych osobowości, napięcia i całkowitego „wciągnięcia” w akcję, a to pan Gorzka oferuje w stu procentach. Finał mnie totalnie rozłożył. Cały przebieg śledztwa również. Fabuła rozpisana jest genialnie, pojawia się sporo postaci, z których żadna nie jest niepotrzebna. Na początku można się troszkę pogubić, podobnie jak i policja, nie łączymy pewnych wątków, ale z czasem widzimy, że wszystko zaczyna do siebie elegancko pasować.
Wiem, że ta notka jest może zbyt ogólna i emocjonalna, ale o kryminałach nie da się chyba pisać inaczej. Nie ma się tu zresztą czego przyczepić. Wszystko mi się złożyło, najmroczniejsza przeszłość Zakrzewskiego znów powróciła, tym razem po to, by komisarz mógł naprawdę się z nią zmierzyć i zrozumieć swoją naturę, która zaczyna go również nieco uwierać i dawać do myślenia. Świetnie zostało to również rozegrane pod kątem psychologicznym.
Świetna książka! Zdecydowanie polecam całą trylogię : 1 część „Martwy sad”, 2 część „Iluzja”.
„Totentanz” Mieczysław Gorzka, wydawnictwo Bukowy Las, 2021
‚
To może być coś dla mnie :) Polecam „Kapłana”. Powinien Ci się spodobać ten thriller :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jowita kto napisał?
PolubieniePolubienie