„Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” Filip Zawada

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Filipa Zawady, bardzo udane zresztą. Jest to książka, w której mam pełno znaczników, bo właściwie co strona jest cytat, który mnie poruszył, zachwycił, zasmucił, dał do myślenia. Lubię opowieści, w których główny bohater ma tak celne obserwacje otaczającego go świata i ludzi. Trochę gryzł mi się tutaj sposób wypowiedzi włożony w usta 10-letniego bohatera, który no, nie ukrywajmy, raczej nie wypowiada się tak górnolotnie i ma tak głębokie przemyślenia, ale widocznie tak miało być. Może sam autor chciał przemówić w tych krótkich rozdziałach? Nie sądzę też, by 10-letnie dziecko używało tylu przekleństw typu: „Dzisiaj w szkole nagrzeszyłem, bo tak wkurwiłem Bastka, że mi cały nos rozjebał z szału”., (choć kto wie), ale też to nie znaczy, że mi to przeszkadzało. Nie mam aż tak wrażliwych uszu.

Cała powieść to dość krótkie rozdziały, czasem nawet jednozdaniowe, rzucone mimochodem myśli, które no, rozwalają. Są tak dobre i tak szczere, często łapałam się na tym, że właściwie sama bym mogła to powiedzieć, ale nie raz się obawiałam, albo nie umiałam odczuć ubrać w słowa. Albo dopiero po przeczytaniu dochodziło do mnie „kurczę, chyba tak jest faktycznie”, „a może widzę świat podobnie”, „ludzie to idioci”.

Przykra jest sytuacja głównego bohatera, bo jest on znajdą, tudzież bękartem, jak sam się nazywa. Przebywa w domu dziecka prowadzonym przez zakonnice, które obserwuje, o których ma różne opinie. Dodatkowo jest to wieś, gdzie wszyscy się znają, gdzie widać różne grzeszki mniejsze i większe jak na dłoni. Franek, bo tak ma na imię chłopiec, relacjonuje co się dzieje w domu dziecka, który nazywa domem naszego Pana. Myśli dużo o śmierci, bo też dużo o niej słyszy i widzi. „W szpitalu, który jest obok kościoła umiera codziennie wielu ludzi. Widzę ich czasami, jak wyglądają przez okna, żeby nacieszyć się słońcem i powietrzem, a później się kładą i już ich nie ma. Wszyscy zaczynamy umierać od serca, później ginie mózg, a na samym końcu dusza, która umiera ze smutku”.

Franek ma kota: Szatana, czarnego, którego pozwalają mu trzymać siostry. Ten kot nie ma snów, jak mówi Franek, za to Franek ma ich mnóstwo. Z nich tworzy potem przerażające bajki, które opowiada kolegom. Tęskni za matką, za ciepłem domu, którego nie jest mu dane doświadczyć, widzi kolegów, których adoptują jacyś ludzie, ale jego jakby nikt nie dostrzegał, nie chciał. „Po czym można poznać, że jest się twardszym niż inni? Po tym, że się nie płacze ani wewnątrz ciała, ani na zewnątrz. Jest się jak robot, który nie rdzewieje, kiedy się go polewa wodą z solą. Ja dzisiaj nie płakałem, więc jestem jak robot”. O ludziach mówi, że są jak korniki, które zjadają drzewo, w którym żyją, ale dopiero po czasie zdają sobie sprawę, że sami są tym drzewem. Mogłabym tu jeszcze wymieniać tematy, o których mówi Franek, ale no, sami przeczytajcie. Rzeczywistość opisywana przez niego nie jest optymistyczna i radosna, choć bywają wesołe momenty też w jego życiu. Niemniej, głównie z tego wszystkiego wyziera ogromny smutek i tęsknota.

Wspaniała lektura, dająca wiele do myślenia, pobudzająca emocje, wzruszająca i mądra. Bardzo dobrze podsumowała ją Małgorzata Halber na okładce: „Zawada stworzył (dziecięcego) bohatera, który próbuje wytłumaczyć sobie świat, sprowadzając język do słów najprostszych. Dzięki temu osiągnął syntezę ludzkiego doświadczenia, pełnego niepokoju, do którego nam dorosłym wstyd jest się przyznać”.

Ja polecam i na pewno sięgnę po najnowszą książkę Zawady, którą już sobie kupiłam, czyli „Weź z nią zatańcz”.

„Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” Filip Zawada, wydawnictwo Znak, 2019.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.