„Przeprowadzki” Jola Czemiel

„Spojrzałam na walizki, które chwilowo służyły w kuchennej rzeczywistości za drabinkę, po której zamierzałam wspiąć się do marzeń albo po ukrytą na czarną godzinę paczkę fajek. Dmuchałam tym dymem przez okno tak mocno, jakbym chciała poruszyć liśćmi na drobnej akacji koło śmietnika, jakbym chciała wydmuchać z siebie twoje istnienie lub chociaż moją do ciebie przynależność, Po trzecim papierosie się poddałam. Złapał mnie kaszel. A mogłam przecież zamiast dymu z papierosa puścić pawia albo dobrą muzę, kolorowy lampion z listem do nieba, może nawet oczko. Nie było do kogo. Puściły mi nerwy”.

Lenka i Patryk tworzą związek, który przechodzi kryzys. Pierwszy raz zobaczyli się w parku, on grał na skrzypcach, potem spotkali się u niej w redakcji, przypadkowo. On naprawiał ekspres do kawy, za chwilę wylądował na redakcyjnym stażu, a potem już po prostu razem zamieszkali. Tworzyliby świetną parę, gdyby nie to, że wraz z upływem czasu zatracili umiejętność rozmowy. Głęboko chowane urazy, niewypowiedziane opinie, niezadane pytania, niewyjaśnione sytuacje stały się powodem do tego, że Lenka spakowała walizki i postanowiła odejść. Zbyt wiele „przesłodzonej atmosfery”, za mało prawdy i szczerości. Mijanie się w potrzebach.

Kiedy Lenka nagle odchodzi, Patryk wpada w panikę, zgłasza na policję jej zaginięcie, śledztwo zaczyna prowadzić niejaki pan Cogito, który okaże się postacią nieprzewidywalną, a dziwne rzeczy jakie spotkają Lenkę sprawią, że czytelnik nie będzie już wiedział gdzie kończy się świat realny a zaczyna świat nierzeczywisty.

Będziemy błądzić z Lenką po labiryncie Hadesu, gdzie rządzi Persefona. Mroczne korytarze i pokoje bez okien utworzą obłędną scenerię, w której Lenka musi się odnaleźć. Tylko jak, skoro do Hadesu można tylko wejść, a wyjść już nie? Czym przyjdzie jej się tam zajmować? Czy zrozumie dlaczego się tam znalazła?

Ta zaledwie 150 stronicowa opowieść obrazuje nam w dość pokręcony, ale ciekawy sposób, czym jest ucieczka przed konfrontacją, rozmową, jak może potoczyć się życie, kiedy cały czas wzbraniamy się przed wyznaniem naszych emocji, takich jak ból, żal, kiedy dusimy w sobie niewypowiedziane pretensje do bliskiej nam osoby. Wystarczy jeden nieuważny krok, jedna decyzja, która może zniweczyć wszystko i zamiast cieszyć się szczęśliwym czasem przy boku ukochanej osoby, trafia się do mrocznego Hadesu, z którego nie ma wyjścia.

Autorka zręcznie wplata w swoją powieść mit o Orfeuszu i Eurydyce, ale w ogóle (chyba jej) fascynacja mitologią grecką jest tu bardzo dobrze widoczna, a mieszanie świata realnego z fikcyjnym, czy wręcz baśniowym pojawiło się też w jej poprzedniej książce „Tawerna w małym porcie”, o której pisałam tutaj. Subtelna, oryginalna proza – dziwna, pokręcona, bo ni to kryminał, ni obyczajówka, ni realizm magiczny – wszystkiego po trochu, ale głównie to portret ludzki, w którym pewnie niejeden / niejedna z nas się odnajdzie.

Za egzemplarz książki dziękuję autorce i wydawnictwu.

„Przeprowadzki”, Jola Czemiel, wydawnictwo Seqoja, 2022

Reklama

Jedna myśl na temat “„Przeprowadzki” Jola Czemiel

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.