ależ słońce maluje kolory na niebie (gdyby tylko ten słup mi tak w paradę nie wchodził, ale widok z okna taki i co poradzić. zapominam jednak że on tam gdzieś wystaje i chłonę przez kilka minut te kolory), można by powiedzieć „banalny zachód słońca”. można by. ale dla mnie piękny
pogoda iście wiosenna. cmentarne dzwonki komórek, balony, tłumy i hałas nie sprzyjały dziś wyciszeniu. ale zawsze tak jest. z roku na rok chyba coraz gorzej. moda, pierdoły, problem gdzie zaparkować aby się nie nachodzić, kogo by tu obgadać jeszcze.. ech. brakuje czasu na chwilę zadumy, brakuje kultury, nastroju.. staram się zawsze jakoś wyłączyć z tego całego szumu ale dzisiaj się nie udało. jedno babsko chichotało obok, drugie darło się na dziecko, jakiś facet napieprzał przez telefon. zgromiłam wzrokiem ale nic nie pomogło. przykre, że przez takich buraków człowiek nie może w spokoju pomyśleć i powspominać. zawsze wolałam chodzić na cmentarz w jakiś zwykły dzień tygodnia, kiedy pusto i większość ludzi nie pamięta o mega wielkich zniczach i kwiatach.
16.42 i już zapada zmrok – przygnębiające.