Archiwa tagu: Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie"

„Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie” Michael Booth

„Co najmniej setka uczniów szkół średnich siedzi po turecku na chodniku w dzielnicy biznesowej Seulu. Każdy trzyma w ręku żółtego papierowego motyla na patyku. Śmieją się i wdzięczą do aparatów w swoich smartfonach, poprawiają włosy i wydymają wargi, pozując do selfie. Wygląda to jak klasowa wycieczka albo dzień sportu. Jedna z dziewczyn ma torbę z napisem: TOKYO STREET GIRL. U kilku innych zauważam gadżety z logo Hello Kitty. Kapłan w ciężkiej szacie barwy kości słoniowej, z zaczeską, którą w tej części świata nazywa się kodem kreskowym, stoi tyłem do nastolatków za niewielkim pulpitem ustawionym w rynsztoku. Na zwoju, który zwisa z pulpitu, widnieje napis: „Kościół Pamięci Dziewcząt Niewolnic Seksualnych Armii Japońskiej” wraz z numerem telefonu, adresem strony na Facebooku i strony internetowej. Duchowny stoi twarzą do szarego parkanu, który otacza plac budowy po drugiej stronie ulicy. Scenie tej przyglądają się z pewnej odległości przywiezieni tu czterema autokarami policjanci z oddziałów prewencyjnych”.

Taka próbka stylu Michaela Bootha na początek. Styl ten bardzo mi pasuje, a książkę, mimo trudnej tematyki i wielu poważnych zagadnień czy to politycznych, czy historycznych czyta się płynnie i lekko. To ogrom wiedzy tak naprawdę, ale też ciężka praca autora i duży talent do przekazywania obserwacji i przemyśleń. Lektura była przeciekawa, nie na raz, bo jest dość wymagająca. Czytałam ją długo, bo jednak mimo, iż przez tekst się płynie, informacji jest naprawdę bardzo dużo. Książka jest reportażem, momentami śmiesznym, ze względu na poczucie humoru autora, momentami wzruszającym i smutnym. Na pewno mocno obiektywnym, a biorąc choćby pod uwagę powyższy cytat, widać, że autor doskonale zauważa to, co widoczne na każdym kroku w odwiedzonych krajach: łączenie nowoczesności i współczesności z tym, co już było i minęło, ale dalej siedzi zadrą w sercach mieszkańców.

Michael Booth ma niezwykły talent do przekazywania wiedzy (a tę bezspornie posiada), widać że jest dobrym dziennikarzem. To także autor książki „Skandynawski raj”, którą mam gdzieś na półce i niebawem pewnie po nią sięgnę. Tutaj, autor rozmawia z różnymi ludźmi w różnym wieku, o różnych poglądach, są to politycy, weterani wojen, ale też ofiary zbrodni wojennych czy represji. Spotyka się też z osobami kierującymi muzeami, prowadzącymi badania czy choćby ze zwykłymi studentami. W każdym z odwiedzonych krajów dowiaduje się czegoś na temat zaszłości historycznych, kultury, polityki, ale szuka przede wszystkim odpowiedzi na pytanie: dlaczego narody Japonii, Chin i Korei są od lat ze sobą skłócone, jakoś nie do końca się akceptują mimo, że są „sąsiadami”.

NIezwykłe ile smaczków można wynieść z lektury tej książki. Ileż tu jest informacji i ciekawostek. Nie jest to książka podróżnicza jednak w swoim zamyśle, to bardziej opowieść o ludziach, o historii krajów, narodu. Kto komu podlegał, kto kogo wybijał, albo kto komu zawadzał. To również opowieść o tych wszystkich kwestiach, które zaważyły na wzajemnym szacunku czy jego braku. O tym, co wpłynęło na takie a nie inne postrzeganie danego kraju i jego mieszkańców. Ważne są tu przede wszystkim sprawy takie jak: przebaczenie, zadośćuczynienie, przeproszenie za zbrodnie i krzywdy, wszystko to głównie widać u starszych pokoleń mieszkańców (głównie Chin i Korei, bo generalnie te kraje są najbardziej uprzedzone do Japonii, to jej najwięcej zarzucają, choć z drugiej strony fascynują się jej kulturą, technologią i nowoczesnymi modami. Dlaczego?)

W tych wszystkich rozmowach, spotkaniach widać, że ludzie młodzi są bardziej tolerancyjni, bo albo nie znają na tyle dobrze historii swojego kraju, albo po prostu chcą o niej zapomnieć i żyć w normalnym, zgodnym świecie, bez uraz i bez rozpamiętywania. Weźmy na przykład rzeź w chińskim Nankinie dokonaną na ludności cywilnej przez wojska japońskie. Chiński producent mebli, który założył muzeum masakry nankińskiej, prywatne dodajmy, mówi „Ludzie stają się potworami i może się to przydarzyć każdemu narodowi i każdemu krajowi. Każde państwo może się dopuścić czegoś równie potwornego, jak masakra w Nankinie. Stać na to każdą cywilizację i każdą grupę etniczną”. Czyż nie tak? (A propos masakry w chińskim Nankinie polecam również książkę Iris Chang „Rzeź Nankinu”, którą autor tu wspomina, a którą czytałam parę lat temu. Jej recenzja na blogu nie powstała, bo nie mam słów, by o tym pisać. Nadal te emocje są we mnie i w głowie nie mieści mi sie takie okrucieństwo ludzkie.)

Ciężko jest czytać o Jednostce 731 w Korei, w której przeprowadzano okrutne badania na ludziach, czy o tak zwanych „sekcjach pocieszania” tworzonych podczas II wojny światowej. To o kobietach z tych sekcji mówi mówi m.in cytat z początku mojego wpisu. „Kobieta pocieszycielka” mogła być gwałcona dziennie przez około 40 mężczyzn, co było dopuszczane przez rząd. Ciężko się czyta o podziale Korei na Północną i Południową (Północnej autor nie odwiedził, ale przytacza różne trudne historie związane z tym krajem). Dużo się dowiedziałam też o Tajwanie, może to są podstawowe rzeczy, ale podane bardzo czytelnie i lekko, zresztą nigdy specjalnie się nie interesowałam tą wyspą, a tu proszę: populacja to Hakka, Hoklo i Aborygenowie tajwańscy. Tajwan jest też jednym z pierwszych państw (nie-państw, bo nadal z tym uznaniem niepodległości jest ciężko), które może pochwalić się równouprawnieniem płci, albo akceptacją małżeństw jednopłciowych. Nie wiedziałam o tym. A wiecie co to jest Związek Bambusowy? Ha.

To bardzo mocna pozycja, dobrze napisana, przenikliwa, rzetelna i ciekawa, a przede wszystkim poszerzająca wiedzę. Doskonałe studium kultur i konfliktów w Japonii, Chinach i Korei. Bardzo polecam.

„Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie” Michael Booth, tłumaczenie Barbara Gutowska – Nowak, wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego – Bo.Wiem, 2021