
Debiut Jędrzeja Pasierskiego jest według mnie poprawny. Nie urywa niczego, ale był dla mnie dobrą rozrywką i mimo tego, że niczego mi nie urwało, to chętnie poznam kolejne tomy serii z podkomisarz Niną Warwiłow, bo to ona jest właśnie główną bohaterką.
To kobieta przed czterdziestką, aktualnie na rozdrożu swojego wieloletniego związku ze swoim facetem, Tomkiem. Jej życie osobiste to porażka, zapewne będzie musiałą opuścić wypasiony loft i przenieść się do mniejszego mieszkania, nadal musi zajmować się ojcem pijakiem, który często zasypia gdzieś na ławce i w swoim otępieniu alkoholowym albo jej nie poznaje, albo rzuca się do bicia. Jedynie w przypływie nostalgii pogrywa na bałałajce, głównie ze względu na swoje rosyjskie korzenie. Nina zatem nie ma się z czego cieszyć, a do tego jej aktualne samopoczucie wskazuje na prawdopodobną ciążę…..z Tomkiem właśnie, tym, który tyle co, się wyprowadził.
Nina Warwiłow ma jednak cięty język, jest bardzo energiczna, konkretna i skuteczna w działaniach policyjnych. Rozwiązała już wiele spraw, być może zawdziecza to genom, bo jej ojciec, ten wymieniony wyżej pijaczyna, był kiedyś bardzo dobrym policjantem, a na pewno swojemu sprytowi. Trzeba przyznać, że świetnie odnajduje się ona w środowisku mężczyzn, twardych policjantów, którzy nierzadko potrafią zajść mocno za skórę (jak na przykład podkomisarz Białek, który z nią rywalizuje o stołek komisarza, choć właściwie Nina ma to stanowisko gdzieś). To naptawdę ciekawa postać, taka z krwi kości, zwyczajna, nie żadna superbohaterka.
W pierwszym tomie, Nina musi rozwiązać zagadkę morderstwa pacjenta szpitala psychiatrycznego w Weseliskach. Wiele ran kłutych na brzuchu na pewno nie zostało zadanych przypadkiem. Zrobił to ktoś, kto na pewno chciał zamordować, być może zemścić się za jakąś przeszłą krzywdę? Podejrzani są współpacjenci z sali, a w trakcie śledztwa podejrzanym stanie się również personel, pielęgniarki, a nawet sam ordynator Barwiecki. Kto tu kłamie i kręci? Nina dokopie się do wydarzeń, jakie zaszły w przeszłości zamordowanego Piotra Setnika. Te z kolei, wywrócą do góry nogami wszelkie wcześniej stawiane przez Ninę hipotezy. Bardzo pomocny okaże się aspirant Chodkowski, który faktycznie jest zadatkiem na świetnego śledczego. Niestety, nie każdy okaże się tutaj tym, za kogo się go wcześniej uważało. Nawet komisarz Matkowski ma swoje za uszami.
Cała druga połowa książki to totalne zamieszanie, trzeba być mocno skupionym, by połapać się w zawiłościach przeszłości Setnika i osób z jego otoczenia. Dlaczego Setnik został zamordowany? Kto się tego dopuścił? I w ogóle kto jest kim?
Jak wybrnął Pasierski z zamieszania, jakie wprowadził? Ano według mnie, wybrnął bardzo dobrze. Można się momentami pogubić, bo pojawia się sporo postaci, ale nie jest to jakieś przekombinowane, czy naciągane. Zakończenie zaskakujące i w sumie uważam, że ciekawie poprowadzone zostały wszystkie wątki. Postać Niny na tyle mnie zainteresowała, że chętnie sięgnę po kolejne części w tej serii. A wyszły już „Roztopy”, „Czerwony Świt”, a 27 stycznia wychodzi „Kłamczuch”. Ponoć z tomu na tom Pasierski wypada coraz lepiej.
„Dom bez klamek” Jędrzej Pasierski, wydawnictwo Czarne, 2018.