
Autorka w Prologu pisze „Mam nadzieję, że odbierzesz tę książkę w duchu zgodnym z moimi intencjami. Nie jest to materiał historyczny i nie rości pretensji do naukowego dokumentu na temat Holokaustu; to po prostu historia pewnej kobiety i jej rodziny opowiedziana z jej punktu widzenia. Dodam tylko, że dokonałam wszelkich starań, by zweryfikować tę historię”.
Autorka jest żoną wnuka bohaterów powieści: Mindli i Kubusia Horowitzów. Postanowiła opisać historię tych dwojga, by upamiętnić ich losy, które są niezwykle ciekawe. Oboje wiele przeszli podczas II Wojny Światowej, która wybuchła zupełnie nieoczekiwanie, burząc ich kiełkującą dopiero co, miłość i wchodząc z butami w dopiero co zawarte małżeństwo. Oboje byli Żydami, ona pracowała w garbarni w Warszawie, on był artystą sławetnego cyrku Staniewskich. Spotkali się przypadkiem i zakochali w sobie. To taka miłość za którą idzie się w ogień. Może nie była opisana tu w jakiś płomienny sposób, ale wystarczyło poczytać o tym, jak Mindla z synkiem wyruszają w podróż do Białegostoku, kiedy hitlerowcy opanowują Warszawę. Jej brawurowa decyzja o tym, by jednak dołączyć do męża, który pracuje w cyrku i akurat w tym momencie jest w innym krańcu Polski, niesie za sobą bardzo smutne konsekwencje. Próbując go odnaleźć zostaje aresztowana przez Rosjan, a jej synka zabierają do sierocińca.
Opisy rzeczywistości więziennej, strachu i wszelkiego rodzaju odczuć są tu bardzo wyraziście przedstawione. To była dla kobiety prawdziwa droga przez mękę. Życie nagle przestało być takie banalne i normalne. Każdy okruch chleba był na wagę złota, każdy centymetr zimnej podłogi cenny. Straszna rzeczywistość, w której kobieta musiała się odnaleźć dodała jej na pewno hartu ducha, ale też wyryła w jej duszy niejedną rysę. Czy Mindla odnalazła męża? Jak potoczyły się losy bohaterów? Czy tytułowa wolność, do której dążyli uciekający przed koszmarem wojny bohaterowie, została odnaleziona?
To ciekawa i wzruszająca książka, opatrzona zdjęciami, które autorka zbierała podczas wywiadów z rodziną. Czytało się dobrze, choć tematyka bolesna, ale momentami ta powieść wydawała mi się mocno patetyczna i do tego z zebranymi wszystkimi krzywdami świata wojny upchanymi w tych 300 stronach. Nie wiem, może dlatego nie do końca mnie ta książka porwała? Rozumiem, że takie opowieści są ważne i że trzeba pamiętać o ofiarach Holokaustu, ale coś mi tu nie zagrało do końca i kompletnie nie wiem w sumie co. Może ten patos? a może, to że nie czytam zbyt dużo takiej literatury, bo temat wojny mnie totalnie przygnębia? (a jeśli już, to wolę stricte formę reportażu).
Niemniej jednak, domyślam się, że na pewno ta pozycja znajdzie wielu odbiorców, którym się ona spodoba. To, że nie do końca mi się ta książka podeszła, nie oznacza, że nie doceniam odwagi bohaterów i że nie podziwiam ich wytrwałości i miłości, które pozwoliły im zachować nadzieję. To bardzo ważne i to akurat autorka przedstawiła bardzo ciekawie i wzruszająco. Jest to na pewno pozycja warta uwagi, tym bardziej, że przedstawia prawdziwe, żyjące kiedyś osoby.
„Ku wolności” Sue Smethurst, przekład Magdalena Hermanowska, Dom Wydawniczy Rebis, 2021