„Nigdy nie zadawałem sobie pytania, dlaczego się wspinam – tak jak nigdy nie zadawałem sobie pytania, dlaczego żyję.”
Erhard Loretan był jednym z najlepszych himalaistów szwajcarskich. I to o nim właśnie jest ta książka. Współautor, Jean Ammann, dziennikarz „La Liberte” oddaje Loretanowi głos w każdym rozdziale, po to by sam opowiedział o swoich początkach, karierze, emocjach, smutkach i swojej górskiej miłości. Wspomnienia zebrane zostały podczas spotkań w latach 1993-1996. To dziesiątki nagrań, do tego dzienniki Loretana, artykuły prasowe itp. Na podstawie tego można było poniekąd odtworzyć życie tego szwajcarskiego himalaisty.
Sam Ammann wypowiada się na koniec każdego rozdziału i w tych wypowiedziach porusza różną tematykę, czy to moralno-etyczną, czy też sam próbuje opisać postać Loretana przez pryzmat jego wypowiedzi i zachowań.
Loretan, jak każdy właściwie himalaista, to człowiek pasji. Z zawodu stolarz, z zamiłowania górołaz. Zaczął przygodę z górami już w wieku 11 lat. Dobry kondycyjnie, od zawsze czuł pociąg do Alp, które widział przecież z własnych okien. Jego pierwszym znaczącym osiągnięciem wspinaczkowym było zdobycie w wieku lat 15-stu, szczytu Doldenhorn (3645 m) w Alpach Berneńskich, który osiągnął trudną skalną drogą, prowadzącą wschodnią granią. Poprowadził wtedy swoją pierwszą drogę i poczuł, że to jest to. Że to chce dalej robić. Nie tylko wytyczać nowe szlaki, ale spędzić resztę życia w wysokich górach.
Potem przyszła pora na Himalaje. Pierwszym szczytem pow. 8000 m. była Nanga Parbat w 1982r. W ciągu 13 lat od rozpoczęcia wspinania, stał się trzecim w historii (po Reinholdzie Messnerze i Jerzym Kukuczce) himalaistą, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. A można by powiedzieć, że nazwisko słabo znane medialnie, że właściwie zawsze gdzieś w cieniu, skromnie i cicho. Był jednym z pierwszych obok m.in. Wojciecha Kurtyki, z którym zresztą też się wspinał, prekursorem wspinaczki w stylu alpejskim, czyli na lekko, jak najmniej sprzętu, jak najmniej czasu i bez tlenu. W 1986 roku wszedł na 38 szczytów w ciągu 19 dni, a kilka lat później zdobył 13 północnych ścian Alp Berneńskich w 13 dni! Nigdy nie rywalizował z innymi. Próbował jedynie pokonywać swoje własne granice. Czuć wolność. Czuć, że żyje.
I to wszystko właściwie jest bazą tej książki. Znajdziemy tu opisy początkowych wypraw w Alpy, potem już wypraw na poszczególne ośmiotysięczniki w Himalajach, ale także wyprawy w Andy, na Antarktydę, gdzie Loretan samotnie zdobywa dwa dziewicze lodowe szczyty pow. 4000m. „W Himalajach zdarzało mi się zdobywać nietknięte ludzką stopą sześciotysięczniki, ale nigdy nie czułem czegoś podobnego. Tutaj mam wrażenie, że stanąłem na Księżycu. Otwieram wrota do nowego świata. Zimno, jak najbardziej ziemskie, przerywa te rozmyślania i przywołuje mnie do porządku. Muszę schodzić, ale którędy?”. Jeden ze szczytów zostanie nazwany Mount Loretan.
Przywołane zostaną nazwiska wielu znanych, francuskich czy szwajcarskich wspinaczy, m.in. Pierre’a-Alaina Steinera, który na oczach Loretana spadł w 100-metrową przepaść podczas wyprawy na Cho-You i mimo iż, przeżył ten upadek, połamał się i niestety nie mógł zostać uratowany na tej wysokości. Loretan długo w snach słyszał głos przyjaciela. Ale to nie jedyna tragedia w życiu Erharda ….
„Ekstremalnie boję się śmierci”, powiedział w 1995r. magazynowi L’Objectif. Sam zginął w 2011r. w Alpach Berneńskich, żyjąc do końca z ogromnymi wyrzutami sumienia. Dlaczego? To tragiczna postać, ale bardzo fascynująca. Postać, która do światowego alpinizmu i himalaizmu wniosła bardzo dużo.
Książkę się dobrze czyta, na początku każdego rozdziału jest jakiś cytat znanego himalaisty, jest też sporo czarno-białych fotografii. Wszystkim miłośnikom wspinaczki i gór polecam. Warto przeczytać i poznać kolejnego z wielkich pasjonatów (choć dla większości ludzi, pewnie głupich ryzykantów ..)
(zdjęcia ze strony http://off.sport.pl/)
„Ryczące ośmiotysięczniki” Jean Ammann, Erhard Loretan, tłum. Maria Zawadzka-Strączek, wyd. Agora 2019.