Archiwa tagu: khadra

„Co dzień zawdzięcza nocy” Yasmina Khadra

352x500„Temu kto przeszedł obojętny obok najpiękniejszej historii swojego życia zostaną lata żalu i żadne westchnienie nie ukoi jego duszy…”

To piękna i mądra powieść. Tytuł też ma niezwykły. Wiem, że na pewno sięgnę po kolejne książki tego algierskiego autora, bo „Co dzień zawdzięcza nocy” zachwyciła mnie nie tylko plastycznością opisów i liryczną opowieścią o poszukiwaniu szczęścia, to również kawałek historii Algierii, niezwykłe przeniesienie się w ten mało znany, egzotyczny jak dla mnie skrawek świata i możliwość poznania jego mieszkańców: tego jak żyją biedni i bogaci, jak wygląda dzień handlowy na targu, a także, jak wyglądała pokrótce rzeczywistość podczas wojny algierskiej.

Yasmina Khadra stworzył nostalgiczną opowieść o życiu, w którym miłość bywa niespełniona, podobnie jak marzenia, wyjście z biedy okupione ciężką pracą i bólem nie zawsze się udaje, honor i dobroć nie zawsze dają spokój i szczęście, a złożone obietnice mogą mieć konsekwencje, które ponosić będzie trzeba do końca życia. Jestem zachwycona tym, jak pięknie można pisać o tak trudnych i fatalistycznych wręcz sprawach i jednocześnie wyzwalać w czytelniku empatię i cały wachlarz innych emocji.

Mamy lata 30-ste w Algierii i 10-letniego Junusa, którego ojciec po pożarze swoich upraw i utracie całego dobytku, zmuszony jest wraz z rodziną przenieść się na przedmieścia Oranu, do Jenane Jato i tam zacząć nowe życie, które naprawdę nie zapowiada się ciekawie. Chłopiec jest przerażony zmianą i miejscem, tak innym od znanego dotychczas, w którym przyjdzie mu żyć razem z siostrą i rodzicami. „Jenane Jato: bez ładu ni składu wyrosłe pośród zarośli rudery, między którymi roiło się od skrzypiących dwukółek, żebraków, przekupniów, poganiaczy osłów walczących ze swoimi zwierzętami, woziwodów, szarlatanów wszelkiej maści i obszarpanej dzieciarni; brunatne chaszcze wyprażone słońcem, zapylone i zasmrodzone, wszczepione w granice miasta niczym złośliwy guz. W tym miejscu, którego niepodobna opisać, nędza przechodziła wszelkie pojęcie. Ludzie, chodzące dramaty, dosłownie się rozmywali we własnym cieniu. Rzekłbyś, potępieńcy usunięci z piekła bez sądu i uprzedzenia, po czym omyłkowo zesłani do tego kieratu; byli ucieleśnieniem wszystkich daremnych trudów na tym padole”.

Taka rzeczywistość zostanie z sercu Junusa na bardzo długo. Znana mu wcześniej twarz ojca (jak mówi pierwsze zdanie powieści „Mój ojciec był szczęśliwy”) już nigdy nie będzie taka sama. Mimo, iż wcześniej życie całej rodziny nie było usłane różami, można by rzec, że właściwie była to wegetacja, to jednak byli rodziną szczęśliwą. Po utracie tego wszystkiego, co własnymi rękami udało się im stworzyć przez wiele lat, już nigdy nie będą takimi samymi ludźmi. Rzeczywistość w Jenane Jato odmieni ich na zawsze, szczególnie ucierpi na tym ojciec. Niezwykle honorowy, ambitny i uczciwy człowiek zostanie pokonany przez rzeczywistość, która złamie mu serce i zmusi go do oddania chłopca na wychowanie swojemu bratu, aptekarzowi w Oranie. Jego złudna nadzieja, że kiedyś los się odmieni i „ścigający go niefart dostanie zadyszki i sczeźnie” doprowadzi go do momentu, w którym nie będzie odwrotu. Ale czy oddanie chłopca w „bogatsze” ręce nie uratuje tak naprawdę chłopcu życia? Czy może jednak zaciąży na jego przyszłości? Bo przecież Bóg „co nam daje jedną ręką, drugą odbiera”.

Ojciec Junusa, straciwszy ciężko zarobione pieniądze, gdyż jego naiwność i usilna chęć spełnienia swoich marzeń uczyniły go ślepym na innych, zniknie. Nie wiadomo, czy wyjechał, czy żyje, czy nadal jest w Jenane Jato? czy może pojawia się w innych miastach, w których Junus (już dorosły) widzi czasem jego palto i jego cień? Yasmina Khadra skupia się bardzo na pokazaniu czasu dorastania młodego Junusa (Jonasa, tak będa na niego mówić w Rio Salado, mieście winnic, gdzie w końcu chłopak trafi). Będąc nastolatkiem i potem już dorosłym mężczyzną nadal będzie jednak pamiętał twarze sąsiadów z Jenane Jato, twarze matki i siostry, a także nosił w sercu upór i uczciwość ojca.

Czy wszystkie nawiązane w Rio Salado przyjaźnie z kilkoma chłopakami, zostaną przyjaźniami na całe życie? Dowiemy się o tym później, gdy nasz bohater będzie już u kresu życia i powróci w rodzinne strony. Czy jego niespełniona miłość miała kiedykolwiek szansę na spełnienie? Czy warto było wiązać się pewnymi obietnicami? Czy ważniejsza jest przyjaźń, czy miłość i zaspokojenie własnych potrzeb? Czy warto być uczciwym i pokornie przyjmować, to co los nam daje? Czy należy losowi wyszarpywać skrawki uniesień i szczęścia? Na czym właściwie polega dobre życie? Co należy zrobić by nie „grawitować na obrzeżach szczęścia”. Nie wiem czy są odpowiedzi na te pytania, „życie to pociąg, który nie przystaje na żadnej stacji. Albo wsiada się w biegu, albo się patrzy, jak przejeżdża obok, a nie ma większej tragedii, jak stacja widmo”.

Wiem, że na pewno warto przeczytać tę książkę. Zostaje na długo, na zawsze… 

„Co dzień zawdzięcza nocy”, Yasmina Khadra,  tłum. Bożena Sęk, wyd. Sonia Draga 2012

DSC01898

(tyle cytatów zaznaczonych żółtymi znacznikami)