
Lubię kryminały Pasierskiego. Nie są one może idealne dla mnie, bo z reguły wolę coś bardziej mrocznego i powiedzmy, brutalniejszego (jakkolwiek by to nie brzmiało), ale sympatyzuję ogromnie z kobiecą bohaterką, jaką stworzył w swoich kryminałach autor. Nina Warwiłow – komisarz z Warszawy, która w życiu osobistym szczęścia nie ma, ale za to ma cudną córeczkę, którą stara się za wszelką cenę chronić, oraz niezwykły zmysł dostrzegania szczegółów w prowadzonych przez siebie śledztwach. Na tych szczegółach mało kto się skupia, ona jednak ma ten talent do łączenia kropek i jej dedukcja prowadzi zawsze do rozwiązania sprawy i pomyślnego zakończenia. Często bywa to bardzo spektaktularne, jak choćby finał „Kłamczucha” właśnie.
Tym razem Nina z córeczką udaje się na urlop do małej wioski Pyrowa w Beskidzie Niskim. Wszyscy się tu znają, nie ma zbyt wielu atrakcji, ale czyste powietrze i widoki są czymś, co pozwala na chwilę zapomnieć o hałaśliwej i brudnej stolicy. Wioska jest maleńka, mieszkańcy spokojni, aczkolwiek skrywający swoje tajemnice, jak to zwykle bywa w małych społecznościach. Historia dawnych przesiedleń ludności łemkowskiej, akcji „Wisła”, a także tragiczne i brutalne, wojenne wspomnienia łączą się tutaj z morderstwem miejscowego „kłamczucha”. Kim był i co takiego wygadywał? czym zasłużył sobie na takie miano, no i kto mógłby mieć powód do pozbawienia go życia? Mieszkańcy są dość powściągliwi w zeznaniach. Każda z osób z którą rozmawia Nina niby mimochodem, bo przecież nieoficjalnie, wydaje się coś ukrywać… a ona, jak to ona, nie wytrzymuje. Mimo, że jest na urlopie, zaczyna dość skutecznie węszyć i wraz z policją z Gorlic próbuje (trochę na własną rękę) dojść do prawdy, która okaże się mocno zaskakująca. Sama Nina jednak nie zostanie „ulubioną” przez mieszkańców turystką… Dlaczego? Czy będzie w niebezpieczeństwie? a musi przecież pamiętać, że nie przyjechała na ten urlop sama, tylko z dzieckiem.
To dobra książka, wciągająca, przystępnie napisana, jak wszystkie wcześniejsze pozycje Pasierskiego. Czysta rozrywka z umiejętnie prowadzoną fabułą. Dość przewidywalna w schemacie. Oczywiście, pewnie niedługo o niej zapomnę, ale przyznaję, że z tomu na tom, w serii z Niną Warwiłow, Pasierski jest coraz lepszy. Tak przynajmniej mi się wydaje. Poza tym bardzo ciekawie został przedstawiony region, w którym dzieje się akcja.
Pozostał mi na półce jeszcze niedawno wydany, szósty tom pod tytułem „Gniazdo”. Pewnie niebawem sięgnę, jak będę potrzebować odprężenia.
„Kłamczuch” Jędrzej Pasierski, wydawnictwo Czarne, 2021.