
„Zaginięcie Sheili i Kate od lat domagało się sprawiedliwości. To nie byla wyłącznie kryminalna zagadka, ale też lokalna trauma. Napełniające nas największym przerażeniem zbrodnie to te, do których dochodzi, gdy wszyscy czujemy się bezpieczni i szczęśliwi. Ta zbrodnia stanowiła cios w samo serce lokalnej społeczności, była wstrząsem dla każdego, kto kochał swoje dziecko lub pamiętał, jak sam był dzieckiem. Dla Wydziału Policji hrabstwa Montgomery było to również źródło wstydu, plama zarówno na zawodowym, jak i osobistym honorze. Na zawodowym, ponieważ śledztwo pozostawało nierozwiązane i należało do najgłośniejszych tego typu spraw w historii wydziału w ostatnim półwieczu. Na osobistym zaś dlatego, że jeden z dwóch braci dziewczynek, Jay, gdy dorósł, wstąpił do policji, Za sprawą panujących wśród policjantów silnych braterskich więzi zniknięcie sióstr stało się dla nich rodzinną tragedią. Śledztwo to było niczym kamyk w bucie dla całego wydziału”.
Marc Bowden, amerykański dziennikarz, autor m.in. książki non fiction „Polowanie na Escobara”, napisał tym razem reportaż o siostrach Lyon, który czyta się jak najlepszy kryminał. Zaczęłam i przepadłam, ponad 520 stron połknęłam w jakieś 3 wieczory. Dwie dziewczynki, 10 i 13 lat, przebywały w 1975r. w centrum handlowym Wheaton Plaza, z którego po prostu nie wróciły do domu. Całkowicie zaginął po nich ślad. Niewybrażalna sytuacja…. a jednak. Policja po długim czasie poszukiwań, przesłuchań, zawiesza śledztwo, a papiery odkłada do archiwum. Jednak po latach, w 2013r. śledztwo zostaje wznowione. Czy pojawiło się zatem coś nowego w sprawie? Czworo śledczych z policji z hrabstwa Montgomery: Chris Homrock, Dave Davis, Katie Leggett i Mark Janney zauważa w aktach pewien jednostronicowy raport z przesłuchania Lloyda Welcha, młodego meżczyzny, który w 1975r. zgłosił się na policję, by zeznać, że widział dwie dziewczynki, które wsiadły do samochodu pewnego człowieka z magnetofonem, chodzącego wcześniej po centrum handlowym. Jednak…nie wiedzieć czemu, na raporcie z tego przesłuchania w 1975r., oficer Steve Hargrove, dopisał „Kłamie”. Dlaczego zatem śledztwo utknęło? Dlaczego nikt nie skupił się na Welchu bardziej? Co takiego wydarzyło się podczas tamtego przesłuchania, że uznano, iż mężczyzna kłamie. Musiało minąć 38 lat, by sprawa ruszyła z miejsca…
I tu dopiero zaczyna się jazda bez trzymanki. Lloyd Welch zostaje odnaleziony po latach przez śledczych. Przebywa w więzieniu z wyrokiem za różne przestępstwa. Niemniej jednak policja zaczyna przesłuchania… To, co wyjdzie w trakcie tych przesłuchań, a będą się one ciągnąć i ciągnąć… naprawdę mrozi krew w żyłach i wprawia w zdumienie. Muszę powiedzieć, że ten reportaż, to przede wszystkim brawurowy popis umiejętności śledczych. Jak jest napisane na okładce „to krok milowy w dziejach amerykańskiej kryminalistyki” i to chyba fakt. To w jaki sposób śledczy przesłuchują podejrzanego, jak zdobywają jego zaufanie, jak potrafią cierpliwością, precyzyjnością i sprytem wyciągać z niego najdrobniejsze szczegóły, które i tak za każdym razem właściwie są zupełnie inne – to coś niesamowicie fascynującego! A z drugiej strony, równie fascynująca jest osobowość Welcha, który opowiadając po raz kolejny to, co widział, czego nie widział, albo to, co zrobił, czy nie zrobił, przedstawia siebie co rusz w innym świetle. Nie wiadomo już co jest prawdą, a co kłamstwem. Genialnie zostało to przedstawione i opisane przez Bowdena. Całą historię czyta się z niesłabnącym napięciem i właściwie to do samego końca nie wiemy, co tak naprawdę się wydarzyło z dziewczynkami.
Poznajemy w trakcie śledztwa wiele różnych postaci, głównie z rodziny Welcha, ale nie ma tu czegoś takiego, że podczas lektury czujemy przesyt imion czy jakiś chaos. Wszyscy mają tu swoje miejsce i każda z postaci jest dokładnie przedstawiona, podobnie jeśli chodzi o osoby śledczych. Sam Lloyd Welch to natomiast osobowość, która ukształtowana została na bazie mrocznych przeżyć z dzieciństwa i lat późniejszych, a trzeba dodać, że pochodził on z mocno „wynaturzonej” rodziny, w której m.in. molestowanie seksualne było na porządku dziennym właściwie od pokoleń. I choć jest to dość „mocny” temat, to ciekawie czyta się (pod kątem psychologicznym) o konsekwencjach/następstwach pewnych zaprzeszłych sytuacji w danej rodzinie i o tym ,jak również była ta rodzina widziana przez sąsiadów, czy innych znajomych. Jedna ze śledczych, Katie, mówi o Welchu „Wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z potworem (…)”, również sam autor reportażu, Marc Bowden spotkał się z Welchem – jakie były jego wrażenia?
To bardzo, bardzo dobrze napisany reportaż. Ogromnie się cieszę, że mogłam go przeczytać przedpremierowo. Kunszt autora i jego pióro sprawiły, że czytało się to jak najlepszy thriller/kryminał i do tej pory (a minął już chyba tydzień od lektury) pamiętam niektóre kwestie wypowiadane przez śledczych czy Welcha. Podziwiam za ogromną cierpliwość obie strony (przesłuchujących i przesłuchiwanego), również za spryt i za zaangażowanie w sprawę, którą udało się w końcu rozwiązać, choć dziewczynek nigdy nie odnaleziono.
Mistrzowski reportaż! Premiera 23.03. 2021 nakładem Wydawnictwa Poznańskie
„Ostatni trop. Tajemnica zaginięcia sióstr Lyon” Marc Bowden, tłumaczenie Mariusz Gądek, Wydawnictwo Poznańskie, 2021