Archiwa tagu: Sfora

„Cherub” Przemysław Piotrowski

Jakie to było dobre! Trzecia część kryminalna z komisarzem Igorem Brudnym znów trzymała poziom. Było brutalnie, akcja pędziła jak oszalała, był świetnie poprowadzony wątek śledztwa i bardzo dobrze zbudowane postacie, które zresztą już były wyraziste w poprzednich częściach. Po lekturze „Piętna” i „Sfory” byłam zachwycona, bo dawno nie miałam tak dobrej kryminalnej rozrywki (choć nie jest to seria dla wrażliwych, bo brutalność i pomysłowość morderców przechodzi pewne granice smaku). Teraz, po lekturze „Cheruba” odczuwam zarówno satysfakcję, że ta część jest równie dobra, co poprzednie, smutek, że niektóre wątki zostały poprowadzone tak, a nie inaczej, i ciekawość, bo z racji na niejako otwarte zakończenie, zastanawiam się, czy ta część jest faktycznie ostatnia? I co tak naprawdę zdarzyło się na kilku ostatnich stronach?

Przede wszystkim postacie jednak są tu naprawdę zbudowane bardzo dobrze. Niektórych można polubić od razu, innych mniej. Zarys ich charakterów i osobowości to właściwie w niektórych przypadkach nie tylko zarys, ale też i analiza zachowań, rozwój uczuć. Igor Brudny – główna postać, to policjant, który jest cholernie „filmowy”. Przychodzi mi na myśl Harry Hole z powieści Jo Nesbo, ale oczywiście obaj różnią się w wielu kwestiach. Chodzi mi bardziej o takie przedstawienie cech charakteru, które sprawiają, że mimo mroku jaki ma w sobie ta postać, i mimo skomplikowanego podejścia do relacji damsko-męskich, ma się wrażenie że to prawdziwy mężczyzna: twardy, nieugięty, ale wrażliwy i z własnymi zasadami, nieco pogubiony i poraniony przeszłością i dzieciństwem jakie spędził w klasztorze sióstr hieronimek, w którym pedofilia i przemoc były na porządku dziennym. Ot, idealny bohater filmu sensacyjnego, kryminalnego (w ogóle te wszystkie książki Piotrowskiego są bardzo filmowe – taka dygresja). Czytając o Brudnym chciałam być na miejscu Julki: policjantki, która skoczy w ogień (co i tu nawet dzieje się dosłownie) za Igorem, która od dawna skrycie kocha się w nim, ale odkłada to uczucie na bok kiedy trzeba i jest całym sercem i duszą przy Brudnym, kiedy ten potrzebuje pomocy. A potrzebuje jej często, bo od początku popada w kłopoty i grozi mu niebezpieczeństwo. To świetnie przedstawiona relacja przyjaźni damsko-męskiej, która jak wiemy w życiu prawdziwym praktycznie nie istnieje, bo jednak zawsze przynajmniej jedna ze stron zaangażuje się bardziej. Jak będzie zatem w „Cherubie”?

Ale nie to jest najważniejsze. W Zielonej Górze, brutalnie zamordowany zostaje prokurator Kotelski. Nie ukrywam, że go nie lubiłam od początku, zresztą żadna z postaci w tej historii nie przepadała za tym człowiekiem: „Wszyscy wiemy, jaki był, co robił i jaką skurwiałą miał opinię” (powie jeden z policjantów). To co go spotkało, jest faktycznie odrażające, a rzeźnia to zbyt „małe” słowo. Należy jak najszybciej złapać mordercę, który wydaje się być bardzo przebiegły, nazbyt inteligentny i niezwykle dobrze przygotowany do kolejnych zabójstw, które zapowiada. Dodatkowo Igor Brudny, który jeszcze pracuje w Warszawie nad sprawą gwałtu pewnej dziewczyny, dostanie list z przesyłką, która przypomni mu znów o jego przeszłości. Dlaczego to się nie może skończyć? Czemu ciągnie się za nim cały czas to dzieciństwo u sióstr? Czy przesyłka ma związek z morderstwem Kotelskiego? Czy mordercą może być któryś z wychowanków sierocińca? Czy może to w ogóle nie ma znaczenia?

Niewiele więcej mogę powiedzieć o fabule, bo zdradziłabym zbyt dużo, niemniej jednak to będzie jedna z trudniejszych spraw do rozwiązania. Ślady będą prowadzić w różne dziwne strony. Prokurator Adela Winnicka, którą poznaliśmy w poprzednich częściach nie okaże się świętą, co mnie dość zaskoczyło, dodatkowo powróci stare, zamknięte już dochodzenie prowadzone przez Igora i Julkę dotyczące tak zwanych „dark klubów”, inspektor Czarnecki (do rany przyłóż człowiek) nie wysiedzi na emeryturze i będzie pomagał w śledztwie, a czeluście darknetu okażą się bardziej niebezpieczne niż ktokolwiek by przypuszczał. A tytuł książki taki jakby „delikatny”…

Autor również ciekawie pokazuje psychikę ludzką, tę zranioną w przeszłości, dopiero co kształtującą się dziecięcą osobowość. To czego doświadczamy, zawsze odbija się na dorosłym życiu. Niektórzy jakoś z tym żyją, piją, wymazują z pamięci, zmieniają miejsce zamieszkania, inni wybierają okrucieństwo, które chcą zadawać innym, a po części też sobie. Jeszcze inni zmieniają nie tylko nazwisko…

Niesamowita to była przygoda, bardzo lubię takie historie, które porywają i dla których zarywa się noc. Panie Autorze Szanowny, ja czekam na kolejne części, nie chcę wierzyć i nie wierzę raczej, że to koniec…. Aha, gratulacje również dla Piotra Cieślińskiego (aka Dark Crayon), który zaprojektował tak genialne, przerażające okładki dla wszystkich trzech części!

Przemysław Piotrowski „Cherub”, wydawnictwo Czarna Owca, 2020.

„Sfora” Przemysław Piotrowski

„Adam pędził ile sił w nogach, nie oglądając się za siebie i nie zważając na raniące mu policzki gałęzie, Dwukrotnie potknął się o wystające pniaki. Raz zarył twarzą w zmrożone poszycie, paskudnie zdzierając sobie skórę z lewego policzka. Wtedy też odważył się obrócić. Szybko tego pożałował. Sześć sztuk. Dużych. Tuż za nim. Zrozumiał, że ta wyprawa była największym błędem w jego życiu. Zdążył się podnieść, ale gdy tylko zrobił krok, poczuł, jak pierwszy drapieżnik wgryza się w jego łydkę. Ułamek sekundy później drugi wbił kły w pośladek. Adam upadł i chciał krzyczeć, ale głos uwiązł mu w gardle. Był zbyt zmęczony. Nie miał sił walczyć. Zanim stracił przytomność, dostrzegł nad sobą żółte ślepia i rozwarty, ociekający śliną pysk. Gdy wilki zaczęły pożerać Adama, półprzytomny Gracjan właśnie znikał w mroku. Instynktownie wbił paznokcie w ziemię, ale kolejne szarpnięcia miarowo ściągały go w głąb nory. Ostatnie, co zarejestrował, to tańczące u jej wylotu płatki śniegu i złowieszczy szum drzew, Zima wracała, a las wkrótce znów mial utonąć w morzu białego puchu”.

Kolejna część z serii z komisarzem Brudnym, po „Piętnie” trzyma wysoki, według mnie, poziom. Czytałam ten kryminał również na wdechu, bo wprost nie dało się go odłożyć. Napięcie związane ze śledztwem prowadzonym przez Brudnego oraz Czarneckiego, których czytelnik poznał już w pierwszej części, jest ogromne. Tłem jest po raz kolejny rodzinne miasto autora, czyli Zielona Góra, ale tym razem poznajemy mroczny las, położony na obrzeżach miastach, w których od niedawna panoszy się sfora wilków, o których krążą sluchy, że napadają na ludzi. Dowód tego mamy w powyższym fragmencie, jaki zacytowałam. Jednak, nie tylko wilki upodobały sobie ludzkie mięso….

Na ciele znalezionej przy lesie zakonnicy są ślady ludzkich zębów. Podobnie jak na odnalezionej przez psa odgryzionej ludzkiej ręce, należącej do zupełnie innej niż zamordowana zakonnica, osoby, o której nic nie wiadomo. Za kilka dni zamordowany zostaje ksiądz…. Zaczyna robić się niebezpiecznie, mieszkańcy boją się, nie chcą zbliżać się w okolice lasu. Czy te brutalne morderstwa to zbieg okoliczności, czy jednak wracamy znów do sprawy sierocińca u sióstr hieronimek, w którym wychowywał się Brudny? Poznałam już dobrze to miejsce i to, co się w nim działo w „Piętnie”. Brudny zaczyna mieć przeczucie, że ofiary mają jakiś związek z tym miejscem, ale nie rozumie jaki. Czy to zemsta jakiegoś wychowanka sierocińca, czy może zwykły szaleniec, psychopata, a ofiary są przypadkowe? Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że kilka z przesłuchiwanych osób twierdzi, iż widziało w lesie wilkołaka. Bo to, że pojawiła się sfora wilków to jedno, ale człowiek wilkołak? to chyba niemożliwe, nawet inspektor Czarnecki, stonowany, konkretny i realnie patrzący na świat człowiek, zaczyna zastanawiać się nad tymi zeznaniami. „Czy ktokolwiek na jego miejscu potraktowałby takie relacje serio? Pana Mietka z osiedla, bezdomnego alkoholika, który przedstawił się jako „łowca trolli”, i dwóch zabobonnych imigrantów z Afganistanu?”.

Niemniej jednak, akcja pędzi na łeb i na szyję. Nie ma czasu na dywagacje, trzeba działać. Team: Brudny i Zawadzka (policjantka, przyjaciółka Brudnego, za którą wskoczyłby w ogień i vice versa) choć zostali poproszeni o dołączenie do ekipy dochodzeniowo-śledczej Czarneckiego, działają po swojemu. Czarnecki jest zachwycony metodami Brudnego, ich relacja staje się coraz bardziej „przyjacielska”, ufają sobie coraz mocniej… Czy jednak metody Brudnego okażą się tak skuteczne i warte zaufania, jak Czarnecki sądził?

To naprawdę świetna historia, widać rozwój relacji między bohaterami, postacie są ciekawie budowane, autor bardzo dobrze pokazuje ich rozwój i osobiste zmagania z problemami, emocjami. Niecierpliwie czekam już na trzecią część, czyli „Cheruba”, który ukazuje się 12-go listopada. Jeśli lubicie dobre, „mięsiste” kryminały, to polecam serdecznie, ale warto zacząć od „Piętna”.

A tutaj: recenzja „Piętna”

„Sfora” Przemysław Piotrowski, wydawnictwo Czarna Owca, 2020.