Sierżantowi Loganowi McRae przychodzi tym razem zmierzyć się z seryjnym mordercą prostytutek, który działa bardzo, ale to bardzo brutalnie. Połamane kości, pęknięte płuca, duszenie, katowanie. Dodatkowo mamy brutalne pokawałkowanie ciała psa znalezione w lesie, które jest niczym innym tylko preludium do dalszych zbrodni zwyrodnialca, próbą, która ma za zadanie usprawnić dalsze chore zapędy skurczybyka. Całej akcji poszukiwania mordercy ‚towarzyszy’ (jeśli można tak powiedzieć) odór spalonych ciał sześciu osób znalezionych wcześniej w zamkniętym domu. Co mówi doktor Fraser przy sekcji zwłok spalonych ludzi? Proszę bardzo : „Pokroiłem jednego jak ich tu przywieźli: z wierzchu chrupiący, w środku surowizna. Jakby moja żona grillowała mięso”. Nic dziwnego, że nie tylko Loganowi podchodzi żołądek do gardła. Sama czułam ogromne obrzydzenie, bo książka jest mocna, brutalna, realistyczna z bardzo dosadnymi opisami. Sierżant Logan dodatkowo nieco męczy się w nowym zespole, do którego zostaje przeniesiony, a którym dowodzi pani inspektor Steel. Zespół tzw. nieudaczników, w którym jedynie Logan jest jako tako doceniany przez dowodzącą, ma się zająć morderstwami prostytutek, jednak Logan zaczyna podejrzewać, że morderstwa mogą się łączyć z pożarem, w którym zginęło 6 osób. Czy morderca jest jeden czy dwóch? czy coś ich łączy?
Logan bywa nieco ‚dupowaty’, ale to wynik tego, że zmuszony został do pracy w zespole fajtłapów, wraz z inspektor Steel, która mam wrażenie urodziła się w popielniczce. Pali jednego papierosa za drugim, cały czas przeklina, jest chamska i bezczelna, za często się denerwuje, przez co w przesłuchiwaniach zawsze jest tym „złym policjantem”. Logan jest tylko sierżantem, więc musi wykonywać polecenia inspektor Steel, mimo, iż, na przykład, ma wolne dopołudnie i ochotę na pozostanie w łóżku ze swoją dziewczyną, posterunkową Jackie, którą poznalismy we wczesniejszej książce „Chłód granitu”:
„Komórka eksplodowała kakofonią pisków i gwizdów.
– No jak Boga kocham!
Wysunął rękę z pieczary, jaką urządził sobie pod przykryciem, na oślep namacał leżący na nocnym stoliku aparat i wciągnął go do środka.
– Czego?
– Gdzie pan jest, do cholery?
Jęknął w duchu: inspektor Steel.
– Wie pani, która godzina?
– Wiem. Gdzie pan jest?
– W łóżku! Dziś przychodzę…
– W łóżku… – powtórzyła lubieżnie Steel. – Co pan robi?
– Marszczę brwi. Dziś przychodzę na popołudnie, sama pani powiedziała…
– Co to za pieprzenie? Seryjny morderca zabija dziwki… Dupa w troki!”
Mimo tego, jednak potrafi być ironiczny… ;)
Z kolei inspektor Insch prowadzący sprawę pożaru, którego można śmiało nazwać „panem Gumisiem”, gdyż nie może żyć bez nieodłącznych żelków, to zupełne przeciwieństwo inspektor Steel. Spokojny, wyważony, nieco niezaradny.
Całości dopełnia zimne i ponure Aberdeen, miasto biednych i brudnych dzielnic granitowych domów. „W beznadziejną pogodę Aberdeen wygląda równie beznadziejnie: szare domy, szare niebo, szare ulice i szarzy ludzie.”

Książka warta polecenia oczywiście wszystkim miłośnikom dobrych kryminałów. To druga część przygód Logana McRae, zostały mi jeszcze cztery.
Widzę że Macbirde szybko rzucił posterunkową Jackie w objęcia Logana :-) Mnie najbardziej odpowiadały momenty przesłuchań, no i wiadomo – te „kąski” (grillowe), które cytujesz, a których pełno jest w książce… wyborna rzecz. Widzisz Mercia, łączy nas ten sam spaczony gust :P
PolubieniePolubienie
no szybko, ciekawe co będzie w następnych czesciach :) a te kąski mimo iż takie dosadne to dodają kolorytu, podoba mi się to chociaż momentami miałam dosc :)) no ale widzisz sam, że ze spaczonym gustem nie wygrasz, co mnie nieco przeraża :D
PolubieniePolubienie
Dobra nowina na dzien dzisiejszy. Have a nice day. :D
PolubieniePolubienie
no dzięki. co za nowina?
PolubieniePolubienie
Oh Mary, It’s just a saying to be nice. :)
PolubieniePolubienie
:)
PolubieniePolubienie