
„Wspomnienia mają moc. Jednak – a to ważne, jak powiedziała moja terapeutka – tak samo mroczne miejsca. Rzeczy, które wypierasz, świadomie lub nie. Zawsze są jakieś sprawy, przed którymi musisz się chronić. Takie z b y t : zbyt straszne, zbyt wstydliwe, zbyt druzgocące. Rzeczy, które, jeśli im na to pozwolić, mogą zagrozić samemu rdzeniowi tego, kim powinnaś być. Okazuje się, że prawdziwa osobowość jest mozaiką światła i cienia. Życiem, które wiodłaś w słońcu i w mroku, rozciągającym się pod powierzchnią twojego umysłu niczym głęboki podwodny świat, wywierający niewidzialny wpływ. Jesteś żywą, oddychającą historią stworzoną z momentów, które cenisz i które ukrywasz. Momentów, które wydają się stracone. Aż do dnia, kiedy wrócą”.
Siódemka przyjaciół z czasów studenckich: Mint, Caro, Frankie, Coop, Heather (została zamordowana), Jack i Jessica (ta ostatnia jest narratorką) to główni bohaterowie thrillera psychologicznego, który trochę przypominał mi konstrukcją książkę Ruth Ware „Gra w kłamstwa”. Oczywiście w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo wciągnęłam się niesamowicie i było kilka momentów, w których rozdziawiałam buzię z gromkim „no nie!!!”. Początek roku był dla mnie mocnym zastojem czytelniczym i byłam w stanie czytać tylko thrillery albo kryminały. W sumie nadal nie mogę się zebrać do czegoś ambitniejszego, ale… do brzegu.
Przyjaciele z collegu spotykają się po dziesięciu latach od skończenia szkoły. Wówczas na kampusie zamordowano Heather. Oskarżono Jacka. Wszyscy są przekonani o jego winie, poza Erikiem, bratem zamordowanej. Zjazd absolwentów będzie dla niego doskonałą okazją, by powiedzieć wszystkim o swoich podejrzeniach i zrealizować swój plan zemsty.
Kto zatem jest prawdziwym mordercą? Kto w snach trzyma nóż? Czy tylko w snach?
Tp bardzo fajny, trzymający w napięciu thriller, i choć postacie są takie trochę miałkie i nijakie, a szczególnie irytująca dla mnie była Jessica, to relacje między nimi i skrywane uczucia oraz tajemnice są nakreślone w taki sposób, że ciężko jest odłożyć tę książkę. Są tu też elementy takiego słodkiego romansu rodem z collegu, ale nie ma się co czepiać. Każdy w tym wieku miał zapewne podobne przeżycia i intensywność uczuć była co najmniej na tym samym poziomie.
Jest też fajny motyw socjalizacji młodych ludzi, tego pierwszego wchodzenia w dorosłość studencką, w grupę, szukanie przyjaźni, pierwsze chwile, kiedy się już wie, że tej osobie można zaufać, a tej niekoniecznie. Kto będzie liderem, kto ofiarą. Kogo polubi się bardziej, a kto będzie wiecznie irytujący.
Ogólnie, bardzo mi się podobało. Trafiło w odpowiedni dla mnie moment. Jest napięcie, jest fajny pomysł na fabułę, dzieją się plot-twisty, więc czegóż chcieć więcej?
„W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead, tłumaczenie Agnieszka Brodzik, wyd. Znak, 2023