
To było dość dziwne doświadczenie. Lubię Murakamiego za powieści, natomiast tu mamy do czynienia z krótką, właściwie bardzo krótką opowieścią / esejem / zlepkiem informacji na temat ojca pisarza. Napisane to wszystko jest w bardzo suchy sposób, taki bezpłciowy troszkę. Murakami za dużo o swoim ojcu nie wie, przytacza wiele informacji z czasów wojny, ale tak naprawdę chyba nie do końca umie powiedzieć o swoim ojcu coś dobrego. Widać, że ma do niego żal, czuć dystans, a tytułowe porzucenie kota, które miało miejsce na plaży, gdy Haruki był dzieckiem, chyba odbiło się zbyt mocno na psychice autora. Nie dziwi mnie to zresztą.
Jak Haruki Murakami pisze „urodziłem się w rezultacie różnych przypadkowych wydarzeń i gdyby losy ojca potoczyły się nieco inaczej nie istniałbym. Tak działa historia – z niezliczonych możliwości wyłania się tylko jedna nada rzeczywistość.” No fajnie, że się urodził, bo inaczej nie byłoby tych wszystkich powieści, niemniej czuć w tym zdaniu smutek i jakiś wyrzut, rozgoryczenie?
Fakt, że gdy Murakami został sławnym pisarzem, jego stosunki z ojcem bardzo się rozluźniły i nie rozmawiali z sobą przez około 20 lat, mówi wiele. Gdy nie ma się bezpośredniego kontaktu z rodzicem przez tak długi czas, nic dziwnego, że mocniej zasklepiają się urazy, dystans rośnie i właściwie człowiek, który nas spłodził, staje się dla nas kompletnie obcy. Haruki Murakami sam przyznaje, że wolał skupić się na swojej karierze, zamiast pielęgnować więzy krwi. Wymaga dużej odwagi przyznanie się do tego, bo przecież wielu czytelników może się zrazić do takiego podejścia i powiedzieć: „O, ale egoista!” Cóż, nie nam oceniać. Widocznie były ku temu jakieś powody, a nawet jeśli nie, cóż, każdy ma prawo jakiegoś wyboru.
Cały czas w tej książce wybrzmiewa rozczarowanie ojca synem, nawet jeśli chodzi o oceny w szkole, toteż może dlatego te więzi nie były tak trwałe jak być powinny. Cały czas brakuje mi w tym wszystkim miłości. Smutne.
„Dowiedziałem się, że trudniej jest skądś zejść, niż się tam wdrapać. Można to uogólnić w ten sposób: skutek całkowicie pochłania przyczynę i odbiera jej moc. W niektórych wypadkach zabija to koty, a w innych może zabić i człowieka.”
Niemniej, sam sposób pisania o tym był dla mnie dość meczący, a fragmenty (dość spore) o wojnie nużyły mnie. Rozumiem, że wojna wpłynęła na ojca Harukiego bardzo mocno i rozumiem zamysł autora, by o tym wspomnieć, że ma to wpływ na pokolenia itp, ale jednak… nie mogłam przez to przebrnąć i w sumie niewiele zapamiętałam.
Książeczka ma ok. 80 stron, kilka ilustracji, ale oczekiwałam czegoś więcej. Uważam, że bardziej potrzebne było napisanie tego samemu autorowi aniżeli czytelnikom. I choć doceniam, że to bardzo osobista historia i nie powinnam jej oceniać czy się czepiać, to czuję lekkie rozczarowanie.
„Porzucenie kota. Wspomnienie o ojcu” Haruki Murakami, przekład Anna Zielińska – Elliott, wyd. Muza, 2022