„Unterstadt” Ivana Šojat

„Dreptałam ciemną, nigdy porządnie nieoświetloną ulicą, ciągnącą się wzdłuż torów aż do ulicy Klajnowej. Pomyślałam: „Nic się nie zmieniło, nadal się boję tej ulicy”. Wojna przyszła i poszła, a tak naprawdę wszystko pozostało takie samo, miasto niczym uparty starzec, wracało do swoich nawyków. Ale potem zobaczyłam, że na niektórych ciemnych domach zamiast szyb nadal majtają źle przyklejone folie. Zapatrzyłam się w te wojenne blizny. Niektóre rodziny przekształciły się w dynastie i potężne rody, a niektóre, chyba niezaradne, nie mają pieniędzy, aby nawet po ośmiu latach zamienić folię na szyby. Widziałam blizny w kształcie gwiazd na fasadach nasączonych wilgocią nieba, które jesienią nie zna litości. Przez rozwalone piwniczne okienka domy dmuchały na mnie pleśnią. Pomyślałam, że ktoś albo coś złapie mnie za nogę z tej głębokiej i zapleśniałej ciemności, więc przyspieszyłam. Prawie biegłam, aż do ulicy Divaltowej” (str.11).

Tytułowy „Unterstadt” to z niemieckiego Dolne Miasto, część chorwackiego miasta Osijek, do którego przyjeżdża pewnego dnia Katarina. To jej rodzinne miasto, z którego dawno temu wyjechała. Wraca, bo otrzymała list od starej Frau Józefiny (przyjaciółki domu), w którym ta pisze, że matka Katariny jest umierająca. W czasie, który Katarina spędza w pociągu, jej matka Marija faktycznie umiera. Kobieta już na miejscu ma tylko Frau Józefinę, z którą może porozmawiać, spróbować zająć się rodzinnym domem. I tu zaczynamy poznawać historię całej rodziny. Bardzo skomplikowaną i trudną historię, pełną ukrytych tajemnic, niewypowiedzianych słów, tragedii i trudu życia podczas wojny. Perspektywy czasowe się przeplatają, dlatego czasem było mi się ciężko połapać w imionach i wątkach. Jednak uważam, że to bardzo dobra powieść, bardzo ciekawie napisana, zaznaczyłam w niej wiele fragmentów, bo raz, że piękny język, dwa, że mądre, wzruszające metafory.

Viktorija i Rudolf (pradziadkowie); Klara i Peter (dziadkowie); Marija, Antun, Adolf i Greta (dzieci Klary i Petera), Katarina i Filip (dzieci Mariji) – tak pokrótce rozpisałam sobie postaci (o ile dobrze wszystkich pokojarzyłam, przepraszam, jeśli nie). Cała ta wielopokoleniowa rodzina żyje w okupowanym Osijeku, bojąc się Ruskich, bojąc się Niemców, bojąc się w końcu chorwackich partyzantów. Cały ten czas żyją w bardzo trudnej rzeczywistości, wszystkie kobiety chronią swoją przeszłość w różny sposób, czego konsekwencje odczuwa każde kolejne pokolenie. Mężczyźni natomiast prowadzą swoje wewnętrzne boje i walki, często je przegrywając. Ukochana babcia Katariny – Klara (która też już od jakiegoś czasu nie żyje) jest najczęściej wspominaną osobą i najbardziej przez Katarinę kochaną, zbierającą czereśnie w sadzie, dziergającą pokrycia na poduszki, a pod koniec życia widzącą duchy i rozmawiającą z nimi. Uwielbiam ten opis: „Z oczu babci można było wszystko wyczytać. Smutek spowijał je szarymi zasłonkami, a gniew jakby odpalał jaskrawobłękitne żarówki. Jeżeli oczy są zwierciadłem duszy to dusza babci, wiecznie podparta na łokciach, niczym wścibska kobieta, czuwała nad swoimi ciągle otwartymi oczami. W odróżnieniu od niej mama jakby nie miała duszy. Jej oczy zawsze były wodniste, tępo błękitne. Ten Bóg babci przesadziła z oczami mamy, stworzył im ciut za duże szpary, przez co sprawiały wrażenie wybałuszonych, obojętnych na wszystko” (str.7). Z tego cytatu wyziera już postać matki, obojętnej na rzeczywistość, a przede wszystkim na córkę, która de facto tylko się jej bała, jej ciągłej krytyki i ciągłego braku miłości i czułości. Matka Katariny „bezlitośnie prała wszystko, co można było uprać” (str. 157), a ojciec z kolei „milczał i rozmawiał tylko z kotami i ptakami” (str. 157).

Opis uczucia, jakie Katarina żywi do matki mnie naprawdę „rozwalił” i może nie powinnam dawać tu tylu cytatów, ale naprawdę język autorki jest wspaniały: „Mama była wiecznie zdystansowana. Niczym dziki kot kręciła się dookoła mnie, jak wokół miski z pysznym mlekiem. Nigdy nie odważyła się zbliżyć, a ja w dzieciństwie tak naprawdę nie rozumiałam, że nie tędy droga, że to nie jest w porządku. Ten babci Bóg dał mi mamę jako wzór macierzyństwa. Tak wyszło. W rezultacie ja też całe życie krążyłam po orbicie mamy, nigdy jej nie dotykając” (str.313) . Z czego wynikała obojętność matki?

Ta powieść jest, uważam, bardzo uniwersalna, bo w jakich czasach byśmy nie żyli, to w każdych, istnieją rodziny mające problemy, sekrety, żale, miłości, smutki i tragedie. W każdych też czasach, przeszłość kładzie się cieniem na teraźniejszości i wywołuje konsekwencje w przyszłości. Ta powieść to nie tylko ogromna doza historii kraju rodzinnego autorki, ale też opowieść o tożsamości, o jej utracie, o strachu i o tym, co pod wpływem tego strachu się robi, o tym co się w ogóle robi dla dobra kogoś bliskiego, poświęcając jednocześnie siebie i swoje wartości. Ale to też przykład tego, jak często ukrywanie prawdy prowadzi do nieporozumień i skrywanego, nigdy nie wyznanego bólu. Warto.

„Unterstadt” Ivana Šojat, przekład Siniša Kasumović, wyd. Biblioteka Słów 2023

#współpracabarterowa

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.